środa, 31 sierpnia 2011

Giffith Clay, Griffith Susan "Imperium wampirów"

Wampiry od wieków wzbudzają naszą ciekawość, a wokół nich narosło wiele mitów. Żaden człowiek nie zdaje sobie jednak sprawy jak bardzo są niebezpieczne, i że daleko im od  wskrzeszonych trupów ludzi. Obecnie istoty te klasyfikuje się jako pasożytniczy gatunek żywiący się ludzką krwią, nazywany w systematyce homo nosferatii. Najbardziej niepokojące jest jednak to, że wampiry i ludzie są do siebie bardzo podobni. Na tyle, by wampiry żyły swobodnie na obrzeżach ludzkiego świata. Przynajmniej do momentu, w którym się nie zjednoczyły.
Wydarzenia opisane w fascynującej książce autorskiej pary Clay`a i Susan Griffith mają miejsce sto pięćdziesiąt lat po rewolucji wampirów i Wielkiej Rzezi, w 1870 roku. Wówczas wampiry wyłoniły się, by ujarzmić ludzki świat, uderzając w serca wielkich imperiów Europy, Ameryki i Azji. Zdekapitowały rządy, armie, zniszczyły dorobek technologiczny człowieka. W ciągu zaledwie dwóch lat wampiryczne klany podzieliły pomiędzy sobą stary świat.
Setki tysięcy ludzi, tych ocalałych, uciekły na południe szukając schronienia w koloniach i zażarcie walcząc o prawo do osiedlenia się i życia. Jedynie Cesarstwo Ekwatorii i Republika Amerykańska zdołały odeprzeć najazd pasożytów. Cesarstwo powstało na ruinach Imperium Brytyjskiego i rozciągało się od Indii po Afrykę Południową. W Republice zaś władzę sprawowała oligarchia bogatych rodów, które z Panamy niepodzielnie władały większą częścią Ameryki Środkowej oraz Indii Zachodnich, rozszerzając swą hegemonię na południowe obszary Stanów Zjednoczonych.
Nadszedł jednak czas, by przeciwstawić się uzurpatorom i zmienić kształt świata wytyczając nowe granice. Ludzie znów zaczęli wierzyć, że są wystarczająco zorganizowani, by uderzyć w dzikie hordy wampirów. Ta brutalna rekonkwista miała się zacząć na północy, a kluczowym elementem strategii ludzi była księżniczka Adele, bohaterka „Imperium wampirów”, czyli powieści rozpoczynającej wyjątkową trylogię osadzoną w świecie XIX- wiecznych zdobyczy technologicznych, oraz konfliktu pomiędzy człowiekiem, a jego pasożytem. Czemu księżniczka jest tak ważna? Bowiem jako jej cesarska wysokość, księżniczka Adele ma moralne prawo i obowiązek zadbać o przyszłość świata. Ma się to dopełnić po zaślubinach, które połączą dwa państwa w walce przeciwko wrogowi. Do ceremonii podczas której Adele połączy swoje losy z senatorem Clarkiem został zaledwie miesiąc, kiedy dziewczyna wyrusza w podróż po zrzeszonych koloniach. Tyle tylko, że wampiry zrobią wszystko, by zachować status quo, a rozleniwionym i popadłym w dekadencję potworom nie uśmiecha się rezygnacja z władzy i powrót do życia w kryptach czy dziurach w ziemi. Syn wampirzego króla Londynu Dymitra, Cesare wpada na szatański pomysł porwania Adele nie zdając sobie sprawy, że zaogni konflikty pomiędzy ludźmi i wampirami. A może właśnie o to mu chodzi? Całe szczęście, że u boku Adele pojawia się legendarny wojownik, tajemniczy Greyfriar, pogromca wampirów, który ratuje jej życie. Czy ma w tym jakiś interes? I co Adele ma sądzić o przystojnym bracie swojego oprawcy, następcy londyńskiego tronu, lordzie Szkocji? Książę Gareth jest wyraźnie zafascynowany ludźmi i nie ma zamiaru skazywać Adele na śmierć czy też jej więzić. Chyba, że klatką miałoby być jego serce….
Władca Republiki Amerykańskiej, Greyfriar czy książę wampirów- kogo pokocha Adele i czy będzie to uczucie spełnione? Czy przyjdzie jej wybierać pomiędzy miłością, a obowiązkiem jako księżniczki wobec swojego ludu? Na te wszystkie pytania uzyskamy odpowiedź podczas lektury, a „Imperium wampirów” tylko rozpali nasze żądzę poznania dalszej części historii.
Książka Claya i Susan Griffith, choć traktowana jest jako romans paranormalny, w rzeczywistości jest fantastyczną powieścią łączącą przygodę, walkę o władzę i miłość, a wszystko to w perfekcyjnie dopracowanym świecie stworzonym przez autorów. Tym samym dostajemy książkę znacząco wyróżniającą się na tle innych, a sama Adele nie przypomina mimozowatych panienek zafascynowanych kłami zmiennokształtnego. To wszystko sprawia, że mimo mojego dość obojętnego stosunku do tego rodzaju literatury, z ochotą sięgnę po drugą część trylogii.

Recenzja znajduje się na stronach wortalu literackiego Granice.pl

Giffith Clay, Griffith Susan "Imperium wampirów", AMBER, 2011r.

piątek, 26 sierpnia 2011

Gwen Hayes "Strąceni"


Jak to jest żyć w czeluściach piekieł, gdzie rodzą się koszmary, a powietrze przesycone jest zapachem siarki? Jak to jest spoglądać tęsknie ponad sto siedemdziesiąt lat na świat marząc o chwili człowieczeństwa? Tego właśnie pragną demony, do tego tęsknią i to chęć poczucia się choć przez chwilę jak ludzie, motywuje ich do zabierania energii, krwi i życia. Ale nie udaje im się nigdy zdobyć tego, czego potrzebują najbardziej - duszy.

Czy jednak wszystkie demony są takie złe? A co z tymi, które pragną kochać, pragną czuć? Próby odpowiedzi na te pytania podjęła się Gwen Hayes, autorka romansu paranormalnego „Strąceni”. Historia ta, jest niczym powiew świeżości w świecie zdominowanym przez wampiry - tu mamy tylko demony i sukuby, a ciekawie skonstruowana fabuła czyni z książki pozycję godną polecenie wszystkim wielbicielom (a raczej wielbicielkom) tego rodzaju literatury.
Poznajemy Theę, dziewczynę z dziwnym brytyjskim akcentem, która mieszka w małym miasteczku Serendipity Falls w Kalifornii. Cztery lata temu przeprowadziła się tu z Londynu wraz z ojcem i odtąd, pod czujnym okiem rodziciela, stara się sprostać wszystkim jego oczekiwaniom od właściwego zachowania począwszy po perfekcyjną grę na skrzypcach. Od Aldersonów bowiem oczekiwano, że będą najlepsi we wszystkim co robią, a skoro ojciec udowadniał to codziennie w kancelarii gdzie pracował, to córce też nie mógł pozwolić na jakiekolwiek słabości. Złota klatka w której ją zamknął opieczętowana była zakazami i nakazami, bowiem ojciec Thei obawiał się, że koleżanki i chłopcy odciągną ją od tego co było ważne w życiu - dążenia do perfekcji.
Całe szczęście, że w liceum do którego uczęszcza Thea znalazła dwie najlepsze przyjaciółki, dzięki którym może poczuć się jak normalna nastolatka. Gdyby tylko nie nękały jej te koszmary senne wypełnione postaciami bez twarzy z NIM w roli głównej, w których przemierza rzekę łez i błądzi w labiryncie. Jednak prawdziwy wstrząs Thea przeżywa, kiedy chłopak z jej snów Haden Black pojawia się w szkole, a na dodatek mają wspólnie pracować nad projektem z historii. Tylko jak tu się skupić na nauce, kiedy w nocy chłopak wyznaje jej prawdę o swojej demonicznej naturze i pragnieniu doświadczeniu społeczeństwa i…. planach porwania z Ziemi do podziemnego świata narzeczonej dla siebie. Właśnie jej.
Czy taki związek ma jakiekolwiek szanse? Haden jak nikt inny wie, że życie w Podziemiach może być piekłem dla człowieka. Sam jest bowiem półkrwi demonem zrodzonym z sukuba, czyli demona żywiącego się energią seksualną, oraz człowieka. Tyle tylko, że jego ojciec nie wytrzymał takiego życia, gasnąc każdego dnia coraz bardziej. Czy Haden zaryzykuje w ten sposób życie ukochanej?
Tego dowiemy się z fascynującej książki „Strąceni” Gwen Hayes, która przeniesie nad do innego świata, pełnego okrucieństwa i bezwzględności, ale i… miłości. Podczas lektury otoczy nas wręcz irracjonalne i niewytłumaczalne wrażenie mroku i niebezpieczeństwa i tylko od nas zależy, czy oprzemy się urokowi demonów. Pamiętajcie tylko, że „dół jest górą” i odwrotnie, a dostać się do podziemnego świata jest zbyt łatwo, żeby to zapowiadało niewinną przygodę. To raczej swego rodzaju danse macabre przy dźwięku skrzypiec, melodii granej przez narzeczoną.

Gwen Hayes "Strąceni", Wydawnictwo AMBER, 2011r.


Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

L. J. Smith "Pamiętniki wampirów. Pamiętnik Stefano. Tom 1: Początek"

Egzystują wśród ludzi. Chodzą po tej samej ziemi, posługują się ludzką mową, ale piją coś innego niż my – krew, która daje im moc. Nazywają ich demonami, un vampiro, wampirami. Nie mają dusz i nigdy nie umierają. Pozostają nieśmiertelni po wsze czasy …
Choć wampiry kojarzone są z miejscami takimi jak cmentarze, czy z opuszczonymi pałacami i zamkami, a nie z żyzną, zieloną krainą Wirginii, to jednak tu, w Mystic Falls osadzona jest akcja bestsellerowej powieści L.J.Smith. „Pamiętniki wampirów” to prawdziwa gratka dla wielbicieli telewizyjnego serialu Kevina Williamsona & Julie Plec („The Vampire Diaries”) z przystojnym Ianem Somerhalderem i Paulem Wesley`em  w rolach głównych.
„Pamiętnik Stefano. Początek” to pierwszy tom tej wampirzej sagi, swoistego zamiennika „Zmierzchu”. Ten typ literatury ma swoich zwolenników i przeciwników, ale zakładam, że tym drugim, na książkę szkoda będzie czasu i środków. Ci zaś, którzy pokochali serial (a nawet założyli kilka fanklubów), książkę przygarną ochoczo, zagłębiając się po raz wtóry w wydarzenia znane ze szklanego ekranu.
Powieść przenosi nas ponad sto lat w przeszłość, na plantację Veritas, będącą własnością rodziny Salvatore. Poznajemy apodyktycznego mężczyznę, ojca rodu, który pragnie sterować swoimi synami, Stefano i Damonem, niczym pionkami na szachownicy. Jednak starszy z nich, Damon, to dziki i nieokiełznany duch, wymykający się spod rodzicielskiej kontroli. Dlatego też majątek zapisany jest na Stefano, miłośnika piękna i literatury, który jest wcieleniem uległości i łagodności. Nawet zaaranżowane przez ojca małżeństwo z jedną z sąsiadem (bogatą, należy dodać) nie jest w stanie skłonić go do buntu. Mięczak – nic dodać, nic ująć.
Życie braci zmienia się, kiedy w majątku pojawia się nieziemsko piękna i wyuzdana (zwłaszcza jak na tamte czasy) Katherine Pierce, o niejasnej przeszłości, ale za to z wyjątkowym talentem do uwodzenia. Wkrótce zarówno Damon jak i Stefano leżą u jej stóp, a naszemu poecie wcale zdaje się nie przeszkadzać fakt, że zbliżają się jego zaręczyny. Niedługo zresztą cieszy się statusem narzeczonego – biedna, nijaka Roslyn zostaje znaleziona z rozdartym gardłem. Przypadek?
Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, by skosztować słodkich ust Katherine, a że te usta wypełnione są kłami … no cóż, ryzyko zakochanego.  Atmosferę napięcia, jaka towarzyszy cichej rywalizacji braci podgrzewają dodatkowo mieszkańcy Mystic Falls, którzy sądzą, że za kilkunastoma śmieciami, jakie miały miejsce w ostatnim czasie, stoją wampiry. Planują zatem obławę, a jednym z prowodyrów jest nikt inny, jak tylko ojciec braci.
Zapewne doskonale znacie fabułę, a jako wierni fani serialu możecie cytować nawet wypowiedzi bohaterów. Książka jest niemal wiernym odwzorowaniem telewizyjnego hitu, ale to przecież nie jest istotne. Historia drukowana pobudzała i pobudza wyobraźnie, a dodatkowo opowieść Stefano traktować można, jak gadżet filmowy. Co prawda o niewielkiej wartości literackiej, ale za to pod względem sentymentalnym – bezcenny.

L. J. Smith  "Pamiętniki wampirów. Pamiętnik Stefano. Tom 1: Początek", Wydawnictwo AMBER

Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl

środa, 17 sierpnia 2011

Tiernan Cate "Płonący stos. Księga 2"

Pomyśl, jakie to uczucie pozostać wiecznie młodym, pięknym i zdrowym. Pomyśl tylko, co można zrobić, co osiągnąć mając nieograniczony czas. Tylko dlaczego niektórzy obdarzeni nieśmiertelnością uważają ten dar za przekleństwo? Jednym z nich jest Luke, który przez ostatnie dwieście pięćdziesiąt lat chciał, by czas płynął szybciej, który marzył o szansie na śmierć. Tak przynajmniej było, dopóki nie poznał Clio. To ona stała się jego światłem i zmieniła świat stając się jego częścią. Clio, a następnie Thais. Dwie siostry, bliźniaczki, rozdzielone po urodzeniu przez rodziców. Teraz pragnął ich obu…
Ci z was, którzy czytali pierwszą księgę „Płonącego stosu” wiedzą doskonale, jak potoczyła się dalej ta historia. Podczas Récolte uczestnicy znaleźli się w kręgu, gdzie zostali bezlitośnie wykorzystani, a ich emocje użyte jako paliwo. Dziś, Cate Tiernan wraca z kolejną księgą, zawierającą tomy „Kamienne Skrzydło” i „Naszyjnik wody”. I choć ta seria autorki nie wyróżnia się niczym wybitnym, a nawet niekiedy nudzi czy irytuje, to jest to doskonała lektura na lato dla tych, którzy dali się przekonać do literatury z gatunku paranormal romance, gdzie głównymi postaciami są czarodzieje.
Ktoś znów próbuje zabić Clio bądź Thais. Jedynym powodem dla którego chciałby to zrobić jest fakt, że jako bliźniaczki stanowiłyby zbyt duże obciążenie dla rytuału. Do przeprowadzenia pełnej Treize Daedalus potrzebuje trzynastu osób, ani jednej więcej. Czy to wystarczająca przesłanka, by popełnić morderstwo? Ktoś jednak wyraźnie próbuje je wyeliminować i to jeszcze przed rytuałem. Bliźniaczki muszą zatem zmobilizować wszystkie siły by poznać tożsamość oprawcy bowiem dopiero wówczas będą mogły z nim walczyć. Każda z nich ma osobiste powody by uczestniczyć w obrządku - Clio pragnie nieśmiertelności dla nich obu, zaś Thais pała żądzą zemsty, chce zniszczyć człowieka, który z zimną krwią pozbawił życia ich ojca.  Dziewczyna nie może bowiem uwierzyć, że był to zbieg okoliczności: śmierć rodzica, jej przyjazd do Nowego Orleanu, i to, że nie tylko poznała swoją siostrę bliźniaczkę, ale i dziwną historię, która od prawie dwustu pięćdziesięciu lat związana jest z bólem i cierpieniem.
Czy jednak uda im się przeżyć do czasu rytuału zwłaszcza że Daedalus ściąga do Nowego Orleanu wszystkich członków Treize, stowarzyszenia czarowników? A jeśli wezmą w nim udział, co się wydarzy, kiedy stężenie magii, energii i siły sięgnie zenitu, a każdy z grupy będzie mógł wypowiedzieć życzenie?
„Płonący Stos. Księga 2” Cate Tiernan niestety zawodzi szczególnie tych, którzy po lekturze księgi pierwszej, gdzie akcja nabrała tempa pod sam koniec, mieli nadzieję na więcej i lepiej. Momentami ciężko przebrnąć przez dywagację czarowników, a same bliźniaczki też nie starają się o to, by docenić chociaż ich inteligencję. Z tych dwóch sióstr, naprzemiennie opowiadających swoje dalsze losy stanowczo wole kontrowersyjną Clio, która nie ma oporów przed eksperymentowaniem ze swoimi magicznymi mocami, od wiecznie powracającej myślami do swojego starego życia Thais. Mimo wszystko książce jednak daleko jest do najlepszych pozycji tego gatunku autorstwa Meg Cabot czy L.J. Smith. A szkoda, bo temat jest na tyle ciekawy, że można go było rozwinąć w zupełnie inny sposób.

 
Tiernan Cate "Płonący stos. Księga 2", Wydawnictwo AMBER, 2011r.

Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl

wtorek, 16 sierpnia 2011

Chloe Neill „Niektóre dziewczyny gryzą”

A miało być tak pięknie - profesorski stołek na Uniwersytecie w Chicago, specjalizacja z literatury angielskiej, a dokładnie ze średniowiecznej literatury romantycznej i życie wypełnione książkami i studiami. Nic więc dziwnego, że kiedy Merit na kilka dni przed swoimi dwudziestymi ósmymi urodzinami budzi się na tylnym siedzeniu limuzyny i odkrywa, że została przemieniona w wampira, jest wściekła.
O losach tej niezwykle sympatycznej i utalentowanej wampirzycy przeczytamy w niezwykłej powieści paranormalnej „Niektóre dziewczyny gryzą”, która otwiera serię „Wampiry z Chicagolandu”. Autorka, Chloe Neill, stworzyła fascynującą historię kobiety zagubionej w świecie wampirów, a jednak obdarzonej silną mocą i wolną wolą, która wybitnie przeszkadza jej w podporządkowaniu się regułom nowego życia.
Merit, po szoku wywołanym odkryciem swojej przemiany, przypomina sobie brutalny atak, jakiego padła ofiarą idąc przez kampus Uniwersytetu Chicagowskiego, a następnie jego - wampira, który uratował ją przed śmiercią dając jej nowe życie. Tym samym sama stała się wampirem, elewem wampirzego Domu zaliczanego do najstarszych wśród dwunastu w Stanach Zjednoczonych. Jako, że tylko Mistrz Domu ma przywilej stwarzania nowych wampirów, to za jej metamorfozę odpowiedzialny jest Mistrz Cadogan, Ethan Sullivan, który ma wyjątkową chęć podporządkować sobie piękna nowicjuszkę.
Teraz kobieta będzie musiała dostosować się do nowych zwyczajów, picia krwi i dokładnie przestudiować Kodeks Domów Ameryki Północnej, stanowiący zbiór informacji na temat Domu Cadogan, jednego z trzech największych, poza Navarre i Grey. Ma dostawać pensję (i to całkiem sporą) i poza pewnymi ograniczeniami prowadzić normalną egzystencję (celowo nie użyję słowa „życie”). Niestety nie będzie mogła wrócić na studia i do swojej pracy asystentki bowiem uniwersytet nie życzy sobie zębatych w szeregach studentów, ani tym bardziej profesorów. Najbardziej jednak Merit boli konieczność podporządkowania się innym wampirom i złożenia ślubów wobec domu, szczególnie, że mistrz Cadogan wyraził życzenie uczynienia jej swoją nałożnicą.
Wampirka ma, oprócz sercowo - erotycznych dylematów sporo do zrobienia, zbliża się bowiem dzień Powierzenia, czyli formalnego wprowadzenia do Domu. Moment, w którym będzie musiała określić, czy akceptuje życie, które jej dano, czy uciec i żyć na marginesie społeczności, znosząc odrzucenie tych, którzy rozumieją jej głód, czyli zostać Buntownikiem.
Prawdopodobnie, to właśnie jeden z takich outsiderów napadł na nią rozrywając gardło, Buntownicy też są odpowiedzialni za kolejne morderstwa w Chicago. Tyle tyko, że z powodu medalionu Domu znalezionego na jednym z miejsc zbrodni podejrzenia pada właśnie na Dom Cadogan.
Czy Merit zjednoczy się z przynależącymi do jej Domu wampirami? Jako obdarzona olbrzymią mocą (opiera się urokowi wampirów) ma szansę wykryć zbrodniarza i oczyścić swój Dom od podejrzeń, a przy tym zbliżyć się do Ethana nawet, jeśli sama oszukuje się, że nie ma na to ochoty.
Chloe Neill tworząc świat, gdzie wampiry chodzą pomiędzy ludźmi, a rozwój techniki stwarza możliwość przechowywania i pakowania krwi, nie zaskoczyła oryginalnością. Mimo to rzeczywistość Chicagolandu i koncepcja Domów w których zrzeszone są wampiry jest niezwykle interesująca, a temperaturę lektury podwyższa dodatkowo przyciąganie pomiędzy Mistrzem a Merit. Wątek morderstw, zbliżający ten romans paranormalny do książek sensacyjnych stanowi dodatkowy plus dla autorki, która umiejętnie splatając ze sobą kilka wątków (także i tych krwawych) oddała w nasze ręce powieść wyróżniającą się znacznie na tle innych o podobnej tematyce. Fanom gatunku nie pozostaje zatem nic innego, jak po lekturze zasiąść w fotelu i niecierpliwie czekać na kolejne tomy serii. Popijając szklaneczkę bloody mary oczywiście……
Chloe Neill „Niektóre dziewczyny gryzą”, Wydawnictwo AMBER, 2011r.
Recenzja znajduje się takze na stronach wortalu literackiego Granice.pl

piątek, 12 sierpnia 2011

Rachel Caine "Niewidzialna"


Ma na imię Cassiel i kiedyś była dżinnem-istotą odwieczną jak Ziemia, z której czerpała moc. Małe, zabiegane istoty zwane ludźmi niewiele ją obchodziły, a przynajmniej do czasu, kiedy… stała się jedną z nich. Sprzeciwiła się Ashanowi, przywódcy prawdziwych dżinnów i wdała się w wojnę z Perłą (niegdyś jej siostrą w świecie demonów). Teraz Cassiel może przeżyć wyłącznie dzięki pomocy Strażników Pogody, czyli ludzi, którzy nadzorują oddziaływanie otaczających nas  żywiołów. Z jednym z nich, ze Strażnikiem rozporządzającym mocami Żywej Ziemi, Cassiel stworzyła związek, a przynajmniej usilnie starają się być razem.
Wszyscy wielbiciele serii o kobiecie- dżinnie, której przyszło zejść pomiędzy zwykłych śmiertelników, zapewne domyślają się, że ten przydługi wstęp zwiastuje dobrą nowinę, a mianowicie nadejście kolejnego (po „Wyklętej” i „Nieznanej”) tomu. „Niewidzialna” Rachel Caine to powrót do wątku rozpoczętego w poprzednich częściach, a mianowicie działalności Perły, która porywała i odmieniała dzieci, aż stawały się śmiertelnie niebezpieczne, kiedy się je rozzłościło. Obozy z których przetrzymywano maluchy rozsiane po całych Stanach Zjednoczonych, prowadzone były przez Kościół Nowego Świata, czyli skrajną organizację przechwytującą te jednostki, które zaczynały przejawiać typowe dla Strażników zdolności do kontrolowania mocy Ziemi, ognia i pogody. Kościół szykanował samych strażników wmawiając, że są oni bezwzględni i zabierają zdolności swoim dzieciom, czyniąc z nich psychiczne kaleki bądź zabijając je.
Tymczasem to właśnie Strażnicy, choć (jak to ludzie) niedoskonali, mieli najlepsze intencje, szczególnie wobec utalentowanych, niewinnych istot. Dlatego tez podjęli akcje uwolnienia dzieci z obozów, zakończoną częściowym sukcesem. Nie przewidzieli jednak tego, że owe słodkie dzieciaki są tak naprawdę niebezpiecznie utalentowane, a szkolone zbyt wcześnie i obdarzone mocą na którą nie były przygotowane, są niczym chodzące bomby zegarowe. Jedną z nich jest bratanica partnera Cassiel, Luisa Rocha- Ibby. Jej system nerwowy nie potrafi sobie skutecznie poradzić z przewodzeniem tak dużej energii, wyniszczając układ nerwowy i wywołując nieznośny ból. Jedyną nadzieją na wyzdrowienie dziewczynki jest Strażniczka Marion rezydująca w Strefie 51, czyli Krainie Marzeń w Wyoming. Szkoła, którą założyła, ma uczyć dzieci prawidłowego używania mocy i siły oraz kontroli nad sobą.
Strażniczka wierzy, że zdoła pomóc Ibby, szczególnie jeśli będzie miała u swego boku do pomocy zarówno Cassiel jak i Luisa. Tyle tylko, że dżin ma inne zadania, musi bowiem pokonać Perłę. Nie może dopuścić, żeby ta siostrzana walka przeniosła się do szkoły i ryzykować życie tak wielu istnień. Musi zaatakować pierwsza i to bardzo agresywnie, nawet jeśli tym samym zaprzepaści szansę na miłość i życie u boku Luisa. Cassiel ryzykuje także swoje życie bowiem po tym, jak została wyklęta, nie może się dostać do sfery eterycznej, jak to robiły dżinny i bezpośrednio czerpać stamtąd energii życiowej. Czy jednak ta misja i samotna walka mają szansę powodzenia?
Tworząc cykl powieści o upadłym dżinnie Rachel Caine doskonale wyczuła potrzeby rynku i lekkie zmęczenie czytelników wampirami. Jednocześnie książki utrzymane w konwencji paranormalnych romansów nie odbiegają zbytnio od szablonu, który zyskał uznanie klientów. Ta swoista produkcja książek dotycząca nie tylko Caine to odpowiedź na popyt i trudno się dziwić, ze powstają kolejne historie nie z tej ziemi. Jednocześnie autorce udaje się zaciekawić i przyciągnąć do kolejnych tomów, a zarówno językowi jak i konstrukcji „Niewidzialnej” nie można nic zarzucić. I niezależnie od tego, czy ktoś książki tego typu lubi czy też nie, to Rachel Caine zyskała już opinię popularnej autorki i dopóki będzie pisać będą pojawiali się amatorzy jej książek. Albo odwrotnie….

Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl


Rachel Caine "Niewidzialna", Wydawnictwo AMBER, 2011r.


środa, 10 sierpnia 2011

Castle, Jayne "Łowca miłości"


Pod koniec XXI wieku w pobliżu Ziemi otworzyła się energetyczna Kurtyna, która dawała możliwość podróżowania międzyplanetarnego. Tysiące osób zdecydowało się założyć nowy dom i zacząć nowe życie w niezbadanych dotąd światach. Jednym z nich, była Harmonia. Jednak pewnego dnia Kurtyna bez żadnego ostrzeżenia zamknęła się, a koloniści zostali odcięci od Ziemi.
Dwieście lat po zamknięciu się Kurtyny rozgrywa się akcja „Łowcy miłości” Jayne Castle, czyli Jayne Ann Krentz, znanej wszystkim wielbicielkom literatury kobiecej. Tym razem autorka próbuje pod pseudonimem wkroczyć na rynek romansów paranormalnych, choć styl w jakim to robi, budzi moje wątpliwości.
Teoretycznie niczego nie można jej zarzucić- mamy Harmonię, w której mieszka Elly St. Clair, robiąca karierę naukową wielbicielka botaniki i… przystojnego Coopera, szefa Gildii w Aurora Springs. Owa Gildia to skrzyżowanie biznesowych przedsiębiorstw z jednostkami militarnymi, chociaż w obecnych czasach traci na swej popularności, a jej szeregi opuszcza coraz więcej członków. Niejasne zasady działania tej organizacji do walki z duchami oraz skostniałe struktury wywołują coraz większy sprzeciw społeczeństwa.
Związek Elly z Cooperem i planowane zawarcie przez parę małżeństwa Przymierza odbija się negatywnie na pracy dziewczyny, a kiedy jeszcze zachodzą podejrzenia o interesowności łowcy duchów, Elly zrywa zaręczyny i wyjeżdża z miasta. Zaczynanie nowego życia nigdy nie jest łatwe, ale kiedy przyjaciółka ginie w katakumbach rozciągających się pod powierzchnią metropolii, St. Clair zrobi wszystko by ją odnaleźć. Bertha Newell była bowiem specjalistką od podziemi, splataczką, czy pararezonerką energii efemerycznej, potrafiła likwidować niebezpieczne pułapki iluzji, które często strzegły wejść do komnat w katakumbach. Skoro ta zdolność nie uchroniła jej przed niebezpieczeństwem, musiała natknąć się na coś poważnego.
Elly niestety nie ma zbyt mocnej paranormalnej zdolności psychicznego rezonowania z bursztynem i stosowania go do skupiania naturalnych fal energii, dlatego też, jeśli chce odkryć co tak naprawdę stało się z jej przyjaciółką, musi zwrócić się do osoby, która może wygenerować większe ilości „psi”. Oczywiście tą osobą jest Cooper Bonne, który tym razem już nie da jej odejść. Nie dość, że wykorzystując swoje talenty rezonera będzie walczył dla ukochanej z wysoce niestabilnymi, śmiertelnie groźnymi kulami ognistej, kwaskowo zielonej energii, nazwanych , czyli Niestabilnymi Znakami Obecności Energii Dysosnansu (nieoficjalnie zwanymi Duchami), to jeszcze uwiedzie ją na siedzeniu samochodu, wprost rozgrzewając do czerwoności tapicerkę.
To wszystko powinno zapewnić wszystkim wielbicielom gatunku znakomitą rozrywkę, a jednak tak nie jest. „Łowca miłości” usilnie stara się pretendować nie tyle do określenia go mianem romansu z domieszką zjawisk paranormalnych, ale do fantasy, choć zupełnie to nie wychodzi. Czytelnik, przytłoczony rezonującymi bursztynami, NiZOE-dami a nawet irracjonalnym zachowaniem Elly, zaczyna męczyć się już po kilku stronach, a sceny erotyczne są tylko słabą próbą ratowania opowieści.  Jestem przekonana, że to nie kwestia formy Jayne Ann Krentz tylko gatunku, w którym stawia nieśmiało pierwsze kroki. Głosuję za tym, by wróciła do thrillerów romantycznych, albo romansów z nutką historii w tle, bo w tych dziedzinach spisuje się zdecydowanie lepiej.

Recenzja znajduje się również na stronach wortalu literackiego Granice.pl
"Łowca miłości" Jayne Castle, Wydawnictwo AMBER, 2001

niedziela, 7 sierpnia 2011

Nancy Haddock „Szalone życie wampira”

„Teraz jestem wolną kobietą. Mam syntetyczną krew w butelkach, superbloker przeciwsłoneczny i całonocne zakupy w Wal-Marcie. Mogę poruszać się przez sporą część dnia i polować całą noc szczególnie, że moją zwierzyną są przeceny w opustoszałym hipermarkecie”. Brzmi niedorzecznie? Nie wtedy, kiedy mówi to osoba uwieziona ponad 200 lat w pudełku zwanym trumną. Dopiero teraz, kiedy wydostała się na powierzchnię ma zamiar uczynić swoje nowe pozagrobowe życie jak najbardziej ekscytującym. Krokiem ku temu jest podjęcie pracy …
Tym sposobem Cesca Marinelli, która ostatnie lata przeleżała pod wspaniałym wiktoriańskim domem na Florydzie została certyfikowaną przewodniczką biura wycieczki z Duchami Starego Wybrzeża. Jeśli nie możesz wyobrazić sobie wampirzycy opowiadającej historie o duchach, na dodatek uzależnionej od karmelowego macchiato Starbloods, to koniecznie musisz przeczytać książkę Nancy Haddock „Szalone życie wampira”. Powieść jest pierwszą z serii wampirycznych komedii romantyczno-sensacyjnych pod tytułem „Najstarsza wampirzyca w mieście i można powiedzieć, że jest to szalona (i śmiertelnie straszna) jazda bez trzymanki.
Francesca ma w dzisiejszych czasach zdecydowanie lepsze życie niż w XIX wieku, kiedy to została schwytana z powodu jej daru jasnowidzenia i telepatii, a następnie przemieniona w wampira przez samego króla tej „zębatej brygady”. Obecnie, odkąd tylko wyszła z trumny odkopana przez nową właścicielkę posiadłości Maggie O`Halloran i jej chłopaka Neila, jest gotowa przyjąć wszelkie zdobycze XXI wieku z otwartymi ramionami.
Wampirka, jako najstarsza obywatelka miasta, która nadała całkiem nowego znaczenia określeniu „dobrze zakonserwowana” każdą wolną chwilę spędza surfując, jeżdżąc na rolkach czy grając w brydża i ciesząc się prawem decydowania o swoim losie. Mimo obowiązku rejestracji i konieczności przestrzegania przepisów Agencji Ochrony Wampirów nie odczuwa presji i jedyna kwestia w której znacząco „odstaje” od otoczenia to mężczyźni, a raczej ich brak.
Dopiero kiedy w jej otoczeniu pojawia się przystojny Deke Saber, wampirka przekonuje się, jak niewiele wie o relacjach damsko-męskich. Priorytetem jest jednak sprawa tajemniczych zabójstw o które … Francesca jest podejrzana. Wraz z Saberem będzie musiała zatem rozwiązać zagadkę, by uwolnić się od potencjalnych zarzutów i zbliżyć do partnera. A będzie ku temu okazja, bowiem niebezpieczeństwo zagraża również jej samej, zaś tropy prowadzą do organizacji podobnej do Klu Klux Klanu, której celem jest eksterminacja wampirów.
Czy Cesca i Deke odnajdą prawdziwego winowajcę? Kim jest czarodziej Cosmil i jaką rolę odgrywa w historii magiczny kot dowiecie się dzięki Nancy Haddock. Autorka funduje nam wakacje na Florydzie, pełne zagadek zbrodni i śmiechu, a w towarzystwie zabawnej wampirki zapomnimy o wszystkich kłamstwach, jakimi nas na temat wampirów karmiono. Chyba, ze od tego momentu zaczynają zabijać śmiechem….
 Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl
"Szalone życie wampira" Nancy Haddock, Wydawnictwo AMBER

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

MaryJanice Davidson "Nieumarła i bezrobotna"

Myślicie, że utrata pracy to największa tragedia, jaka może spotkać człowieka? Otóż jesteście w błędzie. Tragedią jest bowiem stracić pracę, umrzeć, narodzić się na nowo i … pozostać bezrobotnym.
O tym, jak wielki to ból, wie doskonale Betsy Taylor, bohaterka niezwykle zabawnej i (nie) strasznej książki MaryJanice Davidson „Nieumarła i bezrobotna”. Ta paranormalna komedia romantyczna to już druga, po „Nieumarłej i niezamężnej” część historii o zwariowanej singielce  i wielkiej miłośniczce markowych butów, której przyszło zostać Królową Wampirów.
Po  szoku, jaki przeżyła odkrywając swoja nową naturę i walce z Nostro wydaje się, że Betsy ma już święty (to chyba nie najlepsze słowo w tym przypadku) spokój i może zająć się poszukiwaniem pracy. Bogata przyjaciółka nie może przecież utrzymywać jej do końca życia, zresztą jak na Królowa przystało, musi mieć przecież fundusze na jedyny nałóg jaki jej pozostał … zakupy nowych botków. Nic zatem dziwnego, że kiedy dostaje pracę w sklepie z butami w Centrum Handlowym Mall of America i zostaje ekspedientką w Macy`s, czuje się, jakby świat leżał u jej stóp.
Są jednak tacy, którzy uważają, że zawód sprzedawcy jest niegodny królowej, a jednym z tych osobników jest jej król, czyli nieumarty i wielce denerwujący Eric Sinclair. Poza zaspokajaniem swoich zachcianek czas najwyższy, żeby Betsy zabrała się za panowanie, a właściwie za ratowanie swoich poddanych. Po mieście grasuje bowiem seryjny morderca wampirów, a wszystko wskazuje na to, że jego prawdziwym celem jest nie kto inny, ale właśnie Betsy, za jej głowę zaś została wyznaczona nagroda. Morderstwa to część spisku mającego na celu pozbycie się jej, bowiem dla wielu stanowi prawdziwe zagrożenie, a jej pozycja budzi zazdrość. Nie dość, ze jest odporna na krzyże i wodę święconą, służą jej ogary, których nie stworzyła i ma bogatą sponsorkę, to jeszcze król darzy ją niezwykłą atencją.
Betsy wraz z przyjaciółmi będzie musiała wykryć sprawcę (sprawczynie?) zbrodni, a na dodatek zadbać o pewne niezwykłe dziecko zamieszkujące jej dom. No i oczywiście zaspokoić rządze swojego króla.
„Nieumarła i bezrobotna” to dość oryginalna historia dla wielbicieli gatunku, której lektura grozi natychmiastową śmiercią … przez pęknięcie ze śmiechu. Miało być strasznie, wyszło zabawnie i to w wielkim, iście królewskim (i wampirzym) stylu. Nie sposób odnaleźć w książce głębi, ale też nikt jej tu nie szuka. Ważne jest, że cięty język królowej wampirów i jej podejście do życia (a właściwie do nie-życia) gwarantują nam dobrą zabawę.


MaryJanice Davidson "Nieumarła i bezrobotna", Wydawnictwo AMBER, 2011r.
Recenzja znajduje się również na stronach wortalu literackiego Granice.pl