wtorek, 14 maja 2013

Jennifer Bosworth "Dziewczyna, którą kochały pioruny"




Tytuł: Dziewczyna, którą kochały pioruny
Autor: Jennifer Bosworth
Wydawnictwo: AMBER 








Apokalipsa, zwana również Objawieniem św. Jana, jest jedną z najbardziej interesujących Ksiąg biblijnych. Opisywane przez św. Jana pieczęcie ukazywać mają następujące po sobie ery chrześcijaństwa, pomiędzy pierwszym, a drugim nadejściem Chrystusa. Jeździec na białym koniu przedstawiający obraz czystości oraz zwycięstwa w Kościele apostolskim stanowił pierwszą pieczęć, drugą zaś koń barwy ognistej, oznaczający okres gwałtownej przemocy w Kościele, czas prześladowań heretyków i nastania czasów inkwizycji. Pieczęć trzecia to koń kary, ze swoim jeźdźcem reprezentujący pogłębiający się rozkład kościelnych struktur, kolejna zaś objawia się koniem trupio-bladym, ze śmiercią na siodle, co stanowi odbicie czasów upadku moralności w okresie supremacji papieskiej. Piąta pieczęć to dusze zabitych w imię słowa Słowa Bożego, leżących przed ołtarzem reprezentującym kraje Europy Zachodniej. To symbolika widowni największej martyrologii w średniowieczu. Szósta pieczęć to trzęsienie ziemi, otwierające wrota do następnego odcinka w historii ludzkości, zapowiedź rychłego powrotu Jezusa. Otwarcie pieczęci siódmej to znak, że oto kończy się era tego świata …
Jennifer Bosworth łamie sześć pieczęci, opisując okres po trzęsieniu ziemi w swojej powieści „Dziewczyna, którą kochały pioruny”. Opublikowana nakładem wydawnictwa AMBER książka, stanowi próbę zmierzenia się z końcem świata, choć niestety próbę nieudaną. Pomimo intrygującego pomysłu autorka zagubiła gdzieś Iskrę, która odróżnia książkę pasjonującą od zaledwie przeciętnej. Trudno nawet wskazać adresata tego rodzaju literatury – po fali wampiry stycznych powieści, demonów, elfów i innych nadnaturalnych stworzeń dziewczyna posiadająca dar ściągania piorunów nie stanowi interesującego obiektu, szczególnie, że jej relacja z tajemniczym Jeremy`m jest zaledwie zarysowana i brakuje w niej prawdziwej namiętności. Książkę ratuje wyłącznie przyciągająca wzrok okładka, choć składająca pustą obietnicę fascynującego tekstu.Mia Price, główna bohaterka książki, jest żywym piorunochronem. Od czasu do czasu pioruny ją zabijają, ale powstaje silniejsza i bardziej energiczna niż przed trafieniem. Jedyny widoczny znak tych przeżyć na jej ciele to kolejne blizny po uderzeniu, które skrzętnie zakrywa swetrami i rękawiczkami. Po wydarzeniach z poprzedniego miejsca zamieszkania, kiedy przez przypadek uśmierciła mężczyznę przesyłając mu ładunek elektryczny, wraz z bratem i matką ukrywa się w Los Angeles, miejscu, gdzie burza jest zaledwie kilka razy do roku.
Mia nie przewidziała jednak nadejścia trzęsienia ziemi, które w połączeniu z gwałtowną burzą zniszczyło całe miasto, grzebiąc pod gruzami setki mieszkańców. Wokół zapanował chaos, pojawiają się szabrownicy, wybuchają zamieszki, racje żywnościowe są minimalne i rozdawane między innymi za uczestnictwo w zajęciach lekcyjnych. Śródmieście Miasta Aniołów zamieniło się w jedno wielkie rumowisko, a wśród gruzów zwraca uwagę jedna samotna, ocalała Wieża w której odbywają się tajemnicze spotkania.
Następuje również gwałtowny zwrot ku duchowości, szczególnie że w okolicy pojawia się Prorok, który przewidział kataklizm i utożsamia go z … otwarciem szóstej pieczęci. Przepowiada zatem rychłe nadejście końca świata i gromadzi swoich wyznawców. W mieście jedna działa nie tylko Rance Ridley i jego Kościół, ale i grupa Tropicieli, ludzi obdarzonych rzekomą Iskrą, czyli energią wewnętrzną, mogąca sterować wieloma procesami, w tym myślowymi i wpływać na innych. Czego te dwie sekty, walczące zaciekle o jedną nastolatkę, mogą od niej chcieć?
„Dziewczyna stojąca na szczycie ostatniej wieży, otoczona szalejącą burzą z piorunami z krwi … ostatnia zapowiedź końca” – tak brzmi przepowiednia końca świata i wszystko wskazuje na to, że Mia Price jest właśnie tą dziewczyną, jest siódmą pieczęcią… Po czyjej stronie opowie się Mia? Kim jest przystojny i tajemniczy Jeremy, chłopak równie niebezpieczny co pociągający i dlaczego próbował ją zabić? Jaki związek ma on z Prorokiem? Jak zakończy się ostateczna bitwa o świat? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Jennifer Bosworth, chociaż w pewnym momencie przestałam być już głodna prawdy i rozwiązania zagadki niezwykłego daru dziewczyny oraz zakończenia powieści. Przykro bowiem obserwować, jak tak wspaniały pomysł na fabułę zmienia się w rękach autorki w stos popiołu, zaś „Dziewczyna, którą kochały pioruny” w powieść, którą przetrwają wyłącznie najsilniejsi.


Recenzja została umieszczona także na stronach portalu Granice.pl