Tytuł: Dziewczyna, którą kochały pioruny
Autor: Jennifer Bosworth
Wydawnictwo: AMBER
Apokalipsa, zwana również Objawieniem św. Jana, jest jedną
z najbardziej interesujących Ksiąg biblijnych. Opisywane przez św. Jana
pieczęcie ukazywać mają następujące po sobie ery chrześcijaństwa, pomiędzy
pierwszym, a drugim nadejściem Chrystusa. Jeździec na białym koniu
przedstawiający obraz czystości oraz zwycięstwa w Kościele apostolskim stanowił
pierwszą pieczęć, drugą zaś koń barwy ognistej, oznaczający okres gwałtownej
przemocy w Kościele, czas prześladowań heretyków i nastania czasów inkwizycji.
Pieczęć trzecia to koń kary, ze swoim jeźdźcem reprezentujący pogłębiający się
rozkład kościelnych struktur, kolejna zaś objawia się koniem trupio-bladym, ze
śmiercią na siodle, co stanowi odbicie czasów upadku moralności w okresie
supremacji papieskiej. Piąta pieczęć to dusze zabitych w imię słowa Słowa
Bożego, leżących przed ołtarzem reprezentującym kraje Europy Zachodniej. To
symbolika widowni największej martyrologii w średniowieczu. Szósta pieczęć to
trzęsienie ziemi, otwierające wrota do następnego odcinka w historii ludzkości,
zapowiedź rychłego powrotu Jezusa. Otwarcie pieczęci siódmej to znak, że oto
kończy się era tego świata …
Jennifer Bosworth łamie sześć pieczęci, opisując okres po
trzęsieniu ziemi w swojej powieści „Dziewczyna, którą kochały pioruny”.
Opublikowana nakładem wydawnictwa AMBER książka, stanowi próbę zmierzenia się z
końcem świata, choć niestety próbę nieudaną. Pomimo intrygującego pomysłu
autorka zagubiła gdzieś Iskrę, która odróżnia książkę pasjonującą od zaledwie
przeciętnej. Trudno nawet wskazać adresata tego rodzaju literatury – po fali
wampiry stycznych powieści, demonów, elfów i innych nadnaturalnych stworzeń
dziewczyna posiadająca dar ściągania piorunów nie stanowi interesującego
obiektu, szczególnie, że jej relacja z tajemniczym Jeremy`m jest zaledwie
zarysowana i brakuje w niej prawdziwej namiętności. Książkę ratuje wyłącznie
przyciągająca wzrok okładka, choć składająca pustą obietnicę fascynującego
tekstu.Mia Price, główna bohaterka książki, jest żywym piorunochronem. Od czasu
do czasu pioruny ją zabijają, ale powstaje silniejsza i bardziej energiczna niż
przed trafieniem. Jedyny widoczny znak tych przeżyć na jej ciele to kolejne
blizny po uderzeniu, które skrzętnie zakrywa swetrami i rękawiczkami. Po
wydarzeniach z poprzedniego miejsca zamieszkania, kiedy przez przypadek
uśmierciła mężczyznę przesyłając mu ładunek elektryczny, wraz z bratem i matką
ukrywa się w Los Angeles, miejscu, gdzie burza jest zaledwie kilka razy do
roku.
Mia nie przewidziała jednak nadejścia trzęsienia ziemi,
które w połączeniu z gwałtowną burzą zniszczyło całe miasto, grzebiąc pod
gruzami setki mieszkańców. Wokół zapanował chaos, pojawiają się szabrownicy,
wybuchają zamieszki, racje żywnościowe są minimalne i rozdawane między innymi
za uczestnictwo w zajęciach lekcyjnych. Śródmieście Miasta Aniołów zamieniło
się w jedno wielkie rumowisko, a wśród gruzów zwraca uwagę jedna samotna,
ocalała Wieża w której odbywają się tajemnicze spotkania.
Następuje również gwałtowny zwrot ku duchowości,
szczególnie że w okolicy pojawia się Prorok, który przewidział kataklizm i
utożsamia go z … otwarciem szóstej pieczęci. Przepowiada zatem rychłe nadejście
końca świata i gromadzi swoich wyznawców. W mieście jedna działa nie tylko
Rance Ridley i jego Kościół, ale i grupa Tropicieli, ludzi obdarzonych rzekomą
Iskrą, czyli energią wewnętrzną, mogąca sterować wieloma procesami, w tym
myślowymi i wpływać na innych. Czego te dwie sekty, walczące zaciekle o jedną
nastolatkę, mogą od niej chcieć?
„Dziewczyna stojąca na szczycie ostatniej wieży, otoczona
szalejącą burzą z piorunami z krwi … ostatnia zapowiedź końca” – tak brzmi
przepowiednia końca świata i wszystko wskazuje na to, że Mia Price jest właśnie
tą dziewczyną, jest siódmą pieczęcią… Po czyjej stronie opowie się Mia? Kim
jest przystojny i tajemniczy Jeremy, chłopak równie niebezpieczny co
pociągający i dlaczego próbował ją zabić? Jaki związek ma on z Prorokiem? Jak
zakończy się ostateczna bitwa o świat? Na te pytania próbuje odpowiedzieć
Jennifer Bosworth, chociaż w pewnym momencie przestałam być już głodna prawdy i
rozwiązania zagadki niezwykłego daru dziewczyny oraz zakończenia powieści. Przykro
bowiem obserwować, jak tak wspaniały pomysł na fabułę zmienia się w rękach
autorki w stos popiołu, zaś „Dziewczyna, którą kochały pioruny” w powieść,
którą przetrwają wyłącznie najsilniejsi.
Recenzja została umieszczona także na stronach portalu
Granice.pl