sobota, 23 lutego 2013

Joanne Harris "Runy"


Tytuł: Runy
Autor: Joanne Harris
Wydanwictwo: Prószyński i S-ka
 
 
 
 
 
 
 
 
Wioska Malbry to mała osada w dolinie rzeki Strond, dzielącej Wyżyny od Dzikich Krajów na północy. W górach zwanych Siedmioma Śpiącymi śnieg leży cały rok, a do samej wioski prowadzi tylko jedna droga, przez przełęcz Hindarfell. Ta izolacja ma znaczący wpływ na ludzi z doliny – trzymają się oni razem, są podejrzliwi wśród obcych, ale i strasznie przesądni. Odcięcie od świata ma jednak też dobre strony, bowiem rzadko dociera tu ktokolwiek z Końca Świata, gdzie od stu lat rezyduje Porządek i gdzie piętnuje się wszelkie przejawy inności, a już z pewnością magiczne znamiona. Takie zmiany skórne są nie tylko powodem do uwiezienia, ale i Oczyszczenia (jak eufemistycznie nazywane jest powieszenie delikwenta).

Choć w Malbry również wszyscy są przekonani, że znamię Maddy Kowalówny, rdzawy runiczny znak na ręce, to piętno czarownicy, to jednak nikt nie wydałby jej Badaczom. Jednak przeznaczenie dla każdego plecie indywidualne ścieżki życia i nierzadko szykuje zaskakujące rozwiązania. Nie inaczej jest w pasjonującej powieści fantasy (nie)tylko dla młodzieży autorstwa Joanne Harris. Autorka, znana z takich tytułów jak „Duch z przeszłości” czy „Dżentelmeni i gracze” tym razem swoim adresatem ustanowiła młodego czytelnika, pasjonata przygód i nadnaturalnych mocy. Powieść „Runy”, opublikowana nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka, to jedna z najlepszych pozycji w swojej kategorii w ostatnim dziesięcioleciu. Mamy tu klimat rodem z „Tuneli” Rodericka Gordona i Briana Williamsa oraz adrenalinę niczym w serii „Harry Potter” Joanne Rowling.

Tym razem przenosimy się w rzeczywistość, w której świat poza Światem Środka ma trzy poziomy, a łączy je wielka rzeka. Świat Dolny jest królestwem Górskiego Ludu: goblinów, trolli i krasnoludów. Jeszcze niżej znajduje się królestwo Hel, oddane zmarłym, a następnie Sen i – w końcu – wejście do Chaosu, czyli Pozaświata, gdzie Surt Niszczyciel strzeże bramy i gdzie nawet bogowie nie mają władzy.

To właśnie Surt, podczas ostatniej walki Starego Wieku, połączył swoje siły z Chaosem i ruszył na bogów w Asgardzie, kiedy armia umarłych popłynęła przeciwko nim wychodząc ze Świata Podziemi. Jednak w ostatecznej bitwie bogowie zostali pokonani i choć ocaleli, to zdruzgotani wciąż Czekaja na moment, aż Chaos zapanuje we wszystkich Dziewięciu Światach, niszcząc wszystko, co stanie im na drodze. Jednak przepowiednia Wyroczni, zwanej Szeptaczem, głosi, że pewnego dnia Śpiący się obudzą, że powstaną nowe runy Nowych Czasów, które na nowo zapiszą historię Dziewięciu Światów. Szeptacz przewidział pojawienie się Maddy…

Maddy, wychowana tylko przez ojca, od dziecka wiedziała o swojej inności. Zresztą nie dało się zapomnieć o znamieniu na ręce, znamieniu, którego miejscowi bali się do tego stopnia, że traktowali dziewczynkę z nieskrywana niechęcią, a nawet wrogością. W wiosce, w której pewnych tematów ze strachu się nie porusza, a zasada ta dotyczy zarówno spraw osobistych, jak i niezwykłych bądź w jakikolwiek sposób nienaturalnych, w wiosce, gdzie ze strachu przed snami dokłada się wiele wysiłku by nie śnić, Maddy nie może rozwijać się szczęśliwa. Szczególnie, że wraz z jej narodzinami w Malbry pojawiły się też gobliny, znane jako Lud Burzy bądź też Faery – osobliwe, złośliwe stworzenia z zamiłowaniem do mocnych trunków, które wychodzą na powierzchnię z Dolnego Świata, spod Góry Czerwonego Konia. Tylko mała Maddy ma moc, by stanąć z nimi do walki, dlatego też pracuje w lokalnej właśnie w takich charakterze, można by rzecz „porządkowego”.

Jedna moc, którą została naznaczona oznacza, że los szykuje dla niej o wiele więcej niż tylko posadę podrzędnej służącej. Spotkanie w przybyszem z zewnątrz, z Jednookim, odmienia jej codzienność. Od lat wędrowiec uczy ją odczytywania znaków runicznych i posługiwania się magią, zaś dziewczynka zdradza nieprawdopodobne zdolności w tym kierunku. Kiedy pewnego dnia jej krzyk budzi niepokój w innych światach, Jednooki wie, że nadszedł już czas. Maddy będzie musiała udać się do Dolnego Świata, do podziemia pełnego goblinów i innych potworów, by odzyskać magiczny przedmiot przynależący do bogów Asgardu – odzyskać Szeptacza…

Gdzie jest miejsce małej Maddy w tej opowieściach o bogach, wielkich walkach i demonach? Kim naprawdę jest i jak wielka jest jej moc? Czy dziewczynce uda się odnaleźć przedmiot, którego kształtu ani wielkości nie zna? Czy nie zagubi się w plątaninie korytarzy  nie mogąc nikogo poprosić o pomoc, nie mogąc nikomu – zgodnie z ostrzeżeniem Jednookiego  – zaufać? Odpowiedzi na te pytania warto poszukać samodzielnie zagłębiając się w Świat Dolny, pełen tajemnic, goblinów oraz Śpiących, dla których właśnie nadszedł czas pobudki. Tym samym „Runy” Joanne Harris to powieść pełna emocjonujących zwrotów akcji, pełna przygód i niebezpieczeństw, a także magii – bowiem ta sączy się z każdej strony tej wyjątkowej książki …

 

 

środa, 20 lutego 2013

Gerie Bauer "Numerologia dla początkujących"


Tytuł: Numerologia dla początkujących
Autor: Gerie Bauer
Wydawnictwo: Illuminatio

 
 
 
 
 
 
 
 
Liczbą przeznaczoną dla mojej daty urodzenia jest 2 co oznacza, że jestem idealną  towarzyszką życia. Liczba mojego osobistego roku to 8, zatem jeśli mam jakiś cel do którego dążę, to w tym roku zbiorę owoce moich starań. Na dodatek moje zdolności kierownicze wysuną się na pierwszy plan i przejmę inicjatywę we wszystkich przedsięwzięciach.  Z kolei liczba 2 określającą mój osobisty miesiąc pozwoli mi poznać wiele technik oraz przyswoić nowe idee …

Numerolodzy są przekonani, że życie każdego z nas jest zapisane w liczbach. Niektóre z nich są stałe, tak jak liczba urodzenia, inne zaś mogą zmieniać się wraz z nami – ze zmianą miejsca zamieszkania, nazwiska, wraz ze ślubem bądź rozwodem. Widoczne ślady numerologii można odszukać już w Biblii czy hinduskich Wedach, prowadzą one ludzkość od początku jej istnienia. Od niepamiętnych czasów numerologia była ona stosowana w każdej formie metafizycznych nauk, nawet Tarot - sztuka czytania z kart tkwi w niej głęboko.

O tym, w jak znacznym stopniu numerologia może wpłynąć na nasze życie pokazując ścieżkę, którą podążamy i którą podążać warto, możemy przekonać się podczas lektury niezwykłego podręcznika dla młodych adeptów tej sztuki czytania w liczbach. „Numerologia dla początkujących” opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio, to doskonała propozycja dla czytelników pragnących odnaleźć drogowskaz prowadzący do szczęścia i spełnienia. Gerie Bauer – pisarka, producentka telewizyjna, redaktorka czasopism, wykładowczyni i konsultantka zainteresowana wykorzystaniem numerologii oraz wskazówkami z niej płynącymi, proponuje nam krótki kurs sterowania swoim życiem. Nie bez przyczyny podtytuł książki brzmi:  „Prosta droga do miłości, pieniędzy i przeznaczenia”, bowiem dzięki zaakceptowaniu nowego wzorca naszego życia i zmianie planów oraz postaw w taki sposób, aby do wzorca tego pasowały, energia zostanie spożytkowana we właściwy sposób pomnażając nasze dobra i gwarantując codzienność pełną harmonii i spokoju.

Numerologia stanowi nie tylko klucz do poznania siebie samego i swojej przyszłości, ale także dostarczy informacji o każdej osobie, z która chcemy wejść w interakcje, niezależnie od tego, czy będzie to spotkanie na stopie prywatnej czy biznesowej. Wystarczy szybka kalkulacja oparta choćby na literach składających się na nazwisko, aby poznać osobowość drugiego człowieka i określić, w jaki sposób się zachować na przykład w trakcie negocjacji czy … na randce.

Wiedza dotycząca numerologii – jak wskazuje tytuł – jest dostępna nawet dla tych, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z jej możliwościami i technikami. W przeciwieństwie do wielu podręczników czy poradników z którymi zetknęłam się już wcześniej, „Numerologia dla początkujących” w prosty i klarowny sposób wyjaśnia to, co potrafi być niekiedy bardzo zawiłe. Książka podzielona jest na rozdziały, zaś każdy kolejny, to krok w kierunku pogłębienia naszej wiedzy. Naukę zaczynamy zatem od określenia mocy uniwersalnego roku naszych narodzin, a także mocy osobistego przeznaczenia, by zagłębiając się w cechy przypisywane każdej liczbie móc określić, w jaki sposób mogą one na siebie oddziaływać – tym samym nauczymy się podejmować trafne decyzje!

Przekonamy się również, że jedna  liczba może wpływać na wibrację innej, w zależności od swojego położenia. Poznamy również metodę docierania do prawdziwej osobowości danego człowieka, bez masek które przybiera – służyć do tego może wibracja spółgłoskowa. Za sprawą dodawania wartości liczbowej samogłosek oraz spółgłosek składających się na dane imię dane nam będzie poznać nie tylko jego pełną ekspresję, ale również kierunek, w którym właściciel danego imienia podąża i którym podążać powinien, jeśli chce odnaleźć sukces i szczęście.

Jako że numerologia pozwala również określić harmonijność relacji z innymi ludźmi, przy pomocy prostych obliczeń możemy sprawdzić jakość współpracy biznesowej czy naszego związku z partnerem (partnerką).Wystarczy tylko ustalić liczby przeznaczenia oraz sprawdzić ich kompatybilność, by zapewnić sobie powodzenie we wszystkich sferach życia, dzięki odpowiedniemu postępowaniu, reagowaniu, bądź też unikaniu.

Gerie Bauer znakomicie wczuła się w sytuację początkujących uczniów, nie zalewając nas potokiem informacji, tylko umiejętnie dawkując wiedzę i tłumacząc na przykładach jak należy wyznaczać konkretne liczby i określać wibrację. Autorka unika kreowania atmosfery mistycyzmu, nie próbuje nas przekonać za wszelką cenę, że numerologia działa, że jest doskonałym rozwiązaniem właśnie dla nas. „Numerologia dla początkujących” jest raczej zaproszeniem w daleką podróż. Podróż, której celem jest poprawa jakości życia. Podróż, której wynikiem jest poznanie siebie.

 

 

 

 

piątek, 15 lutego 2013

Beautiful Creatures w kinach


 

Niech mnie Ciemność pochłonie, jeśli jeszcze raz pozwolę Richardowi LaGravenese  dobierać obsadę. Moja frustracja nie wynika z faktu, że „Piękne istoty” były filmem interesującym, ale równocześnie rozczarowującym. Wszyscy, którzy mieli możliwość być na premierze, właśnie siedzą w fotelach kinowych, bądź planują film zobaczyć muszą mnie zrozumieć. Być może sami dostali (dostaną?) potężnej migreny o którą przyprawić może szczeniacki chichot głównego bohatera – Ethana Wate, a właściwie wcielającego się w tę postać Aldena Ehrenreich! Ale wszystko w swoim czasie, nawet upiorna zemsta w stylu Sarafine …
Wszyscy wielbiciele opowieści o Obdarzonych, czyli śmiertelnikach z wielką mocą, z pewnością oczekiwali na film od dnia, kiedy wydawnictwo Łyński Kamień wypuściło na polski rynek powieść „Piękne istoty”, pierwszą z serii „Kronik Obdarzonych”. Autorki: Kami Garcia i Margaret Stohl postawiły nie na wampiry (które powoli zaczynają już nużyć i polskich czytelników), ale na istoty, które w dniu szesnastych urodzin muszą opowiedzieć się po stronie Dobra bądź Zła, a właściwie Światła bądź Ciemności …
Powieść wiernie odtworzono na wielkim ekranie, zatem przenosimy się do miasteczka Gatlin w Karolinie Południowej, miejsca, które żyje przeszłością i z którego ucieka każdy, kto tylko może. Ostatnim wielkim wydarzeniem była tam wojna secesyjna (wciąż zresztą inscenizowana na nowo), nie dziwi zatem gorące pragnienie ucieczki Ethana. Wszystko się jednak zmienia w dniu przybycia tajemniczej Leny Duchannes, dziewczyny, o której nastolatek śni co noc, uporczywie próbując odwzorować na papierze jej twarz. Wydawałoby się, że czeka nas kolejne małomiasteczkowe love story gdyby nie fakt, że nowa uczennica lokalnej szkoły znacznie różni się od innych dziewcząt. Dekadenckie ciuchy tracą na znaczeniu w dniu, kiedy znieważana nastolatka traci kontrolę nad emocjami. Pękające szyby stanowią spektakularny widok i dają pojęcie o możliwościach Leny. Tyle tylko, że od tego incydentu łatkę „czarownicy” przypięło jej całe miasteczko …
Jedynie Ethan pozostaje pod wielkim wrażeniem wyjątkowości Leny nie bacząc na to, iż zbliżają się jej szesnaste urodziny, moment naznaczenia, w którym do głosu może dojść jej mroczna natura, jej dziedzictwo – Ciemność. Da dokładkę mamy jeszcze klątwę sięgającą – nie może być inaczej – wojny secesyjnej.
O przeciętności filmu i zbyt oczywistych niekiedy efektach specjalnych można zapomnieć obserwując Macona Ravenwooda (w tej roli doskonały Jeremy Irons) szaloną Sarafine vel panią Lincoln (nazwisko Emmy Thompson mówi samo za siebie) oraz seksowną, a wręcz wyzywającą i szokującą Ridley Duchannes (czyli Emmy Rossum). Egzaltowanej Alice Englert, czyli próbującej udawać emocje Leny aktorce dam już spokój, pozostawiając Was w głębokim rozczarowaniu filmem. Oficjalnie uznaję te 124 minuty jako stracone…
 
 

 

 

 

środa, 13 lutego 2013

Piękne Istoty nadchodzą

Wielbiciele magii, czarownice, czarownicy oraz wszyscy zafascynowani tym, co nas otacza...
 
Dziś premiera "Pięknych Istot" - obiecuję podzielić się z Wami wrażeniami. Na razie machnę tylko magiczna różdżką i wyczaruję trailer:-)
 

poniedziałek, 11 lutego 2013

Gennifer Albin „Przędza”


Tytuł: Przędza
Autor: Gennifer Albin
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
 
 
 
 
 
 
 
 
Kiedy powiem „idealny świat” o czym pomyślisz? O organach władzy, które podejmują wybory służące rzekomo wielu ludziom? O stałym dostępie do pożywienia dostarczanego przez specjalne organizacje? O kontroli pogody, dzięki czemu ludzi omijają problemy związane z klęskami żywiołowymi? A może o technologii łat odnowy, dzięki której można leczyć większość poważnych chorób i o możliwości zapewnienia ludziom godnego odejścia, eufemistycznie zwanego „łagodzeniem brzemion starych wieków”?
Świat ten, choć pozbawiony wszelkich trosk, usuwanych z horyzontu obywateli ma jednak pewną wadę, którą jest nieświadomość. Nieświadomość tego, że rzeczywistość jest wyłącznie iluzja. Nieświadomość tego, że życie każdej jednostki – od chwili narodzin, aż do śmierci – jest dokładnie zaplanowane, a wszelkie odstępstwa od normy, natychmiast „spruwane”. Wreszcie, nieświadomość tego, że wolność obywatela jest ułudą, a wyróżnienie  – największą karą.
Zanim jednak zrozumiemy, jak bardzo ograniczające i fałszywe mogą być ideały, zagłębimy się w fantastyczną powieść autorstwa Gennifer Albin, opublikowaną nakładem Wydawnictwa Literackiego. „Przędza” to pozycja, która oplata nas swoja fabułą niczym świetlista nicią przeznaczenia, wciągając w wir wydarzeń tak nieprawdopodobnych, a jednak niepokojąco realnych, że nie sposób oderwać się od lektury. Nie sposób też nie zatęsknić za kolejną częścią cyklu, bowiem autorka przygotowała dla nas prawdziwą wyprawę w świat Arrasu, zaś zadania stojące przed nami (i przed bohaterami powieści) są zdecydowanie zbyt poważne i niebezpieczne, żeby uchwycić je w ramy tylko jednego tomu. Nie dajcie sobie wmówić, że jest to powieść dla młodzieży, jestem bowiem przekonana, że urok tkanej przez autorkę historii przyciągnie do książki wszystkich miłośników powieści science fiction, choć nie tylko – wszak świat kontrolowany przez Gildię, sprawującą władzę absolutną, boleśnie przypomina „Rok 1984” Orwella.
Autorka przedstawia nam szesnastoletnią Adelice Lewys, urodzoną w Romenie, w Sektorze Zachodnim. Spotykamy ją w szczególnym dla niej momencie – otóż szesnasty rok życia oznacza dla dziewcząt czas niezwykłego sprawdzianu, mającego na celu odkrycie daru. „Nikt nie wie, dlaczego niektóre dziewczyny mają dar, a inne nie. Rzecz jasna, istnieją pewne teorie. Że dziedziczy się go w genach. Albo że dziewczyny o otwartych umysłach nieustannie wiedzą wokół siebie sploty życia. Niektórzy twierdzą nawet, że dar trafia się wyłącznie ludziom o czystych sercach. Ja tam wiem swoje. To nie żaden dar, tylko klątwa” – pisze autorka, zaś w przypadku Adelice słowa te są niezwykle prawdziwe. Jej umiejętność tkania splotów, nawet bez pomocy krosna, zwraca uwagę nauczycieli mimo iż dziewczyna za wszelką cenę stara się ukryć swój talent. Jej rodzice doskonale zdawali sobie sprawę co oznacza powołanie w szeregi Kądzielniczek i jakie konsekwencje są z tym związane. Dlatego też, chcąc za wszelką cenę chronić córkę, od lat uczyli ją ukrywać swoje umiejętności. Za zdradę zapłacili najwyższą cenę, zaś Adelice została siłą przymuszona do szkolenia.
Kądzielniczki pełnią w strukturach Arrasu bardzo ważną rolę  – utrwalają i upiększają tkaninę z której składa się świat. Doświadczone pracownice używają Przędzy, która stanowi formę manipulacji wzbogacającej rzeczywistość i gwarantującej funkcjonującym metropoliom przetrwanie, a nawet rozwój. Nad procesem tkania nadzór sprawuje Gildia Dwunastu, zaś ambasadorem jest Cormac Patton (zwany pierwszym przystojniakiem Strumienia), w rzeczywistości próżny, ale i bezwzględny mężczyzna, który zarówno dla władzy, jak i dla przyjemności, nie cofnie się przed niczym. Adelice szybko zwraca jego uwagę, nie tylko swoją niezwykłą urodą, podkreśloną jeszcze oryginalnym kolorem włosów, ale i wyjątkowymi zdolnościami. Ona jedna ze wszystkich powołanych do służby dziewcząt ma szansę objąć najwyższe stanowisko zostając Prządką i osiągając tym samym najwyższy stopień wtajemniczenia.
Tyle tylko, że Adelice daleka jest od spełnienia standardów Gildii jeśli chodzi o zachowanie – dziewczyna przoduje w niesubordynacji, zaś jej ciekawość świata i analityczny umysł szybko ściągają kłopoty. Przyszła Prządka odkrywa bowiem straszliwą prawdę o funkcjonowaniu istniejącej rzeczywistością, a właściwie jej … iluzji. Prawdziwe są jednak praktyki, dzięki którym władzy udaje się utrzymać tajemnicę oraz kontrowersyjne metody zarządzania – od przemapowania umysłów począwszy po kontrolę urodzin czy śmierci. Skoro ludzie są zaledwie splotami na tkaninie świata to nie ma nic prostszego, żeby eliminować „słabe ogniwa” tworząc społeczeństwo idealnych obywateli, ślepo podporządkowanych organom władzy.
Całe szczęście, że są jeszcze takie osoby, jak Adelice, Erik   asystent szkolnej instruktorki, czy buńczuczny kamerdyner Josten. Czy jednak są oni na tyle silni by stawić czoło Gildii? Czy bunt, który rodzi się na obrzeżach Arrasu, właśnie dotarł do pałacu zajmowanego przez Zakon? Czy Adelice odnajdzie swoją siostrę, której życie zostało wplecione w inną nić? Alternatywą dla buntu i ucieczki jest czyszczenie umysłu i ślub z Pattonem, co może stanowić nie lada motywację. Tylko, czy wystarczającą?
„Przędzę” Gennifer Albin śmiało można nazwać odkryciem bieżącego roku i gotowym scenariuszem na film. Klimat książki zbliżony jest do „Igrzysk śmierci” Suzanne Collins tyle tylko, że zamiast państwa Panem mamy Arras, zamiast Kapitolu    Gildię, zaś igrzyska zastępują egzaminy na Kądzielniczki i późniejsze szkolenia. Albin stworzyła przerażający świat powstały na gruzach Ziemi, zapełniając go kontrolowanymi na każdym kroku obywatelami oraz bohaterami obdarzonymi niezwykłymi cechami charakteru i temperamentem. To sprawia, że z niecierpliwością nie przystojącą Kądzielniczce oczekiwać będę na kolejny tom powieści, nucąc tylko cichutko „(…) U Prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki/ przędą sobie, przędą jedwabne niteczki (…)”mając nadzieję, że Gildia mnie nie obserwuje.
 

niedziela, 10 lutego 2013

Frater U.D. „Gdzie żyją demony? Wszystko, co musisz wiedzieć o magii”

Tytuł: „Gdzie żyją demony? Wszystko, co musisz wiedzieć o magii”
Autor: Frater U.D.
Wydawnictwo: Illuminatio


 
 
 
 
 
 
Abaddon, czyli Anioł Zniszczenia z Apokalipsy, Adirael na służbie u księcia Piekła Belzebuba, Agniel, czyli czwarta z dziesięciu Sefirot Zła i Nieczystości, Alat – demon chorób, demoniczny anioł nocy Lajla, czy też Sartael – zły archanioł sprawujący pieczę nad tym, co ukryte. Niezależnie od tego, które z tych imion przywołamy to wszystkie oznaczają demona – istotę obecną w wielu ludowych wierzeniach, religiach czy mitologiach. Czy tego chcemy czy też nie, są one częścią naszego życia na Ziemi, zajmując pozycję pośrednią pomiędzy bogami a ludźmi. Pierwotnie związane z pojęciem nieczystości sakralnej budzą  od zarania dziejów strach, a nawet przerażenie. Dzięki wyrazistości, stały się ulubionym motywem pisarzy czy reżyserów, którzy prześcigają się w obdarzaniu ich nowymi przymiotami i kreowaniu coraz straszniejszego ich oblicza. Ile jednak w tych filmach oraz książkach jest prawdy, a ile manipulacji i żerowania na ludzkich słabościach i pierwotnym lęku przed tym co nieznane, niezrozumiałe, niewytłumaczalne? Czy demony naprawdę istnieją, a jeśli tak, to gdzie rezydują?

Na to pytanie odpowiedzieć może tylko specjalista w zakresie magii i demonów – Frater U.D. Jest on autorem wielu publikacji, a także jednym z najsławniejszych europejskich praktykujących magów. Teraz, za pośrednictwem swojego alter ego, czyli ekscentrycznej i bezpośredniej cioci Klary, zabiera on czytelnika w podróż poprzez świat współczesnego okultyzmu, dzieląc się swoja wiedzą  i doświadczeniem. Warunek jest tylko jeden – musisz być świadomy, że książka „Gdzie żyją demony? Wszystko, co musisz wiedzieć o magii” uzależnia, ale budzi też skrajne emocjonalnie reakcje – od salw śmiechu tych, którzy słowa cioci Klary przyjmują jako science fiction po głęboką zadumę u tych, którzy magią się interesują, a pozycja Fratera U.D. jest tylko przystankiem na drodze ich wtajemniczenia.

Opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio pozycja wyjaśnia liczne wątpliwości, które pojawiały się podczas warsztatów, seminariów prowadzonych przez autora oraz rozmów z innymi magami. Przyjęta forma pytań i odpowiedzi pozwala cioci Klarze na udzielanie wyczerpujących informacji, które naświetlają najistotniejsze elementy magicznych praktyk czy naturę istot określanych mianem demonów.

Opisywane jako „stara gadatliwa” ekspertka od wiedzy tajemnej siedząca „przy swoim antycznym biurku, popijając kawę i paląc jednego papierosa za drugim” alter ego maga objaśnia nam naturę rzeczy, coraz głębiej wciągając nas w zagadnienia, którymi niekoniecznie mieliśmy dotąd odwagę się zajmować. Przed lekturą warto dobrze się zastanowić, bowiem sekrety związane z praktykowaniem magii czy odprawianiem rytuałów mogą wciągnąć, a wówczas już nie będzie odwrotu.

Na tych, którzy bez lęku wyruszą na spotkanie z ciocią Klarą czeka nagroda w postaci wiedzy o magicznych zakonach, ich specyfice (ciocia Klara zakonom mówi stanowcze NIE!), adekwatności magicznej ścieżki do filozofii Wschodu czy też osoby Franza Bardona i jego magii. Dla posiadaczy domów w których straszy niezwykle interesujący będzie zapewne temat dotyczący następstw karmicznych i stukających duchów, znajdzie się również w książce wątek dotyczący Ordo Templi Orientisa i magii seksualnej. Ciocia Klara nie uchyla się również od odpowiedzi na temat zawartości magii w magii, czyli  problemu związanego z prawdziwą wiedzą magiczną i Harrym Potterem.

Mówi się, że nie ma głupich pytań, mogą być tylko głupie odpowiedzi. Jednak wszystkie dwadzieścia osiem pytań stanowi kwestie dręczące ludzi naprawdę zainteresowanych  magią i jej praktykowaniem. Odpowiedzi cioci Klary, choć okraszone zabawnymi komentarzami, pełne autoironii i dygresji, również świadczą o gruntownej wiedzy merytorycznej Fratera U.D. Tym samym, choć trudno wypowiedzieć się w kwestii przydatności zdobytej wiedzy, „Gdzie żyją demony? Wszystko, co musisz wiedzieć o magii” można uznać za lekturę intrygującą. To nie tylko zbiór informacji dotyczących magii, różnych jej aspektów, demonów czy rozmaitych pseudo-zakonów, ale i wiedza, której zazwyczaj boimy się poszukiwać „na własną rękę”. To również wartościowa pozycja dla tych wszystkich, którzy fascynują się innymi kulturami czy wierzeniami, od studentów religioznawstwa począwszy po czynnych magików i pasjonatów podróży astralnych. Zatem … niech magia i ciocia Klara będą z Wami!

sobota, 9 lutego 2013

Katarzyna Berenika Miszczuk „Ja, anielica”


Tytuł: „Ja, anielica”
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B
 
 
 
 
 
 
 
 
Były już anioły i demony, były wizje Piekła i Nieba, była miłość pozornie niemożliwa do spełnienia – pomiędzy wampirami a istotami ludzkimi, pomiędzy ziemiankami a mieszkańcami innych wymiarów czy innych gatunków. Jednak, w miarę pojawiania się tych książek na rynku, zatraciła się gdzieś ich świeżość i wyjątkowość. Dlatego też tęsknie wypatrywałam książki, która z iście piekielną siłą poruszy moje serce, bądź też anielskim balsamem ukoi moje serce.
Najlepsze zadatki na lekarza (którym nota bene autorka zostanie), jest Katarzyna Berenika Miszczuk, która nie strasząc nas wiecznym potępieniem i nie skazując na pobyt w Czyśćcu, wytrąca nas z równowagi, fundując ostrą jazdę po biblijnych krainach, intrygując, szokując, ale przede wszystkim serwując dużą dawkę humoru. Jej powieść „Ja, anielica”, opublikowana przez wydawnictwo W.A.B, to kolejna już pozycja w dorobku autorki udowadniająca niezwykłe poczucie humoru autorki i sprawność we władaniu piórem.
Choć książce daleko do wybitnej, dialogi niekiedy przytłaczają (można powiedzieć nawet: nużą), to jednak oryginalność fabuły oraz kreacja świata stworzona przez Miszczuk, zasługuje na uznanie. „Ja, anielica” to druga już część trylogii, na którą składają się również powieści „Ja, diablica” oraz „Ja, potępiona”. Pewne jest zatem, że nikt, kto pozna skomplikowana historie i dość oryginalne podejście do kwestii Piekła i Nieba, nie pozostanie obojętny na kolejne tomy. Chociaż największym atutem książki, jest postać głównej bohaterki, Wiktorii, diablicy na usługach Szatana (a może Archanioła?), której serce rozdarte jest pomiędzy Piotrusiem, a pociągającym diabłem Belethem.
Wiki spotykamy w dość niewygodnym dla niej momencie życia, kiedy musi zmagać się z trywialnymi, ziemskimi problemami. Całe szczęście, że nie pamięta swoich poprzednich wcieleń i nie jest świadoma, jak proste są codzienne czynności, kiedy tylko możemy do ich realizacji użyć odrobiny magii. Tymczasem, zamiast pracować jako diablica w Urzędzie w Niższej Arkadii i spędzać czas na przekonywaniu śmiertelników, że pragną trafić do Piekła, zmaga się ze studiami, śliskimi drogami, czy … zdradami. Kiedy wreszcie udało jej się zdobyć serce Piotrusia, pazerna Monika wyciąga po niego swoje szpony, zaś on najwyraźniej nie potrafi jej się oprzeć.  Jako zwykła śmiertelniczka Wiki zapewne rzuciłaby mężczyznę, zemściła się na jego kochance, po czym poszukała szczęścia gdzie indziej. Tyle tylko, że Wiktoria wcale zwykłą śmiertelniczka nie jest, zaś jej dziedzictwo – wszak jest w prostej linii potomkinią Adama i Ewy – czyni z niej istotę wyjątkową, obdarzoną Iskrą Bożą.
Choć Wiki nie pamięta, iż Beleth, przystojny kusiciel, który sprowadził ją do Piekła, usiłował ją uwieść, a na koniec oświadczył, że ją kocha, to on nie może jej zapomnieć (a może jej mocy?). Zrobi zatem wszystko, by dziewczynie wróciła pamięć, co tak naprawdę nie jest wcale trudne – jabłko wręczone przez przystojnego nieznajomego na ulicy jest tak naprawdę owocem z Drzewa Poznania Dobra i Zła. Dzięki niemu, zarówno ona, jak i Piotrek odzyskują pamięć o minionych wydarzeniach.  
Jednak miłość miłością, a najważniejszy w tej całej zabawie jest wszak interes. I to interes nie byle kogo, bo samego Azazela, który zdążył porzucić już niefortunny pomysł obalenia Lucyfera.  Teraz, jego apetyt znacznie wzrósł – pragnie zostać Archaniołem. Zdolności negocjacyjne diabła zdołały już się ujawnić w sądzie – Azazel udowodnił, że cała sprawa z rewolucją Lucyfera była zaledwie nieporozumieniem. Tym samym przekonał Gabriela, że sprawa z potępieniem jest już dawno nieaktualna i w pełni zasługuje na Niebo. Tyle tylko, że władze postawiły twarde warunki i nie chcą wpuścić diabłów bez … skrzydeł. Te zaś może stworzyć wyłącznie Wiki.
Zanim oskarżymy istoty piekielne o interesowność, tudzież transakcje noszące znamiona korupcjogenności czy szantażu, przekonamy się, że mieszkańcom Arkadii, nawet aniołom, też daleko jest do świętości. Ta skomplikowana fabuła jest prawdziwie diabelską sprawką, istnym majstersztykiem, jednak – jak każdy przesyt  – ilość wątków i wydarzeń może lekko zemdlić. Mimo tego „Ja, diablica” jest bez wątpienia powieścią oryginalną, której powiew świeżości łagodzi wszelkie stany spowodowane jej lekturą. Absurdalne historie, groteska, plącząca się po korytarzach Kleopatra, rezydujący w Los Diablos – stolicy Niższej Arkadii Michael Jackson, a nawet sam papież ściskający diabła, to wszystko może oburzyć, przytłoczyć, ale na pewno zapisze się nam w pamięci. Podobnie, jak stwierdzenie Wiki: „Wbrew pozorom śmierć nie była taka zła. Oczywiście, o ile trafiło się do Nieba lub Piekła, miejsc dobrej zabawy (…)”. Zatem … do zobaczenia w Piekle…