Tytuł: Straszne zamczysko
Autor: Elżbieta Gros
Wydawnictwo: Goneta.net
Duchy, strzygi, upiory i zjawy od lat
współistnieją ze światem rzeczywistym, a dowodem na ich istnienie są liczne
relacje świadków oraz podania i legendy przekazywane sobie przez kolejne
pokolenia. Współczesny, racjonalny świat, również dostrzega tę niewyjaśnioną
sferę zjawisk, tyle tylko, że próbuje wtłoczyć ją w sztywne ramy, zbadać,
opisać i skatalogować. Część paranormalnych aktywności okazuje się być
zwyczajnym oszustwem, bazującym na naiwności ludzi oraz odwiecznej wierze w
magię, jednak są też takie przypadki, które opierają się racjonalnemu myśleniu
i armii naukowców. Czy to właśnie są owe duchy czy upiory z podań?
Sprawy związane z nieziemskimi bytami
wyjaśnia, a przynajmniej wyjaśnić próbuje, Elżbieta Gros w swojej powieści
„Straszne zamczysko”. Wydana przez wydawnictwo Goneta.net historia pełna jest
niewyjaśnionych zjawisk, cierpiętniczych jęków, które przyprawiają o dreszcze
oraz morderstw – te ostatnie niestety są jak najbardziej realne. Nie można tego
samego powiedzieć o dowodach, dlatego też poszukiwanie sprawcy w domu pełnym
nieziemskich zjawisk i zagadek z przeszłości jest niezwykle zajmujące.
Wszechobecna atmosfera grozy niczym u Edgara Allana Poe i zagadki z powieści
Agathy Christie rodem, czynią książkę doskonałą propozycją na długie zimowe
wieczory pod warunkiem oczywiście, że jesteśmy gotowi stawić czoła duchom.
Przenosimy się do tytułowego strasznego
zamczyska, czyli starego, gotyckiego zamku we wsi Grabowo, otoczonego przez
zdziczały i budzący grozę park. Miejsce to budzi lęk okolicznych mieszkańców,
nie inaczej jest w przypadku przymusowych lokatorów zamku. Już od lat zarówno w
okolicy, jak i w samym zamku mają miejsce dziwne zjawiska, ludzie widują
tajemnicze zjawy przechadzające się w pobliżu grobowców, zaś w samym zamku rozlegają się jęki, upiorne chichoty i inne
tajemnicze odgłosy.
Dziedzic zamku, Robert Grabski, nigdy
nie sądził, że przyjdzie mu zamieszkać w podupadającym zamczysku. Jednak
wydarzenia ostatnich lat – tragiczna śmierć ukochanej siostry Kasi w wypadku
samochodowym, wyrzeczenie się przez ojca drugiej córki – Asi, przez którą
doszło do wypadku samochodowego, a także tajemnicza choroba nestora rodu i jego
gwałtowna śmierć, sprowadziły go do rodzinnego domu. Jego plan szybkiej
sprzedaży nieruchomości i ucieczki jak najdalej od wspomnień o upiornym miejscy
niestety spalił na panewce. W dniu pogrzebu bowiem zjawia się nieznany dotąd
brat właściciela zamku, a testament tym samym staje się nieważny. Zmarły nie
miał bowiem prawa zapisać niemal całego majątku na rzecz Roberta i swojego
małego synka z drugiego małżeństwa – Bobusia.
Konieczny stał się tym samym ponowny
podział włości oraz majtku ruchomego, dlatego też rodzina znalazła się
tymczasowo w zamkowych komnatach. Nie jest to bynajmniej pobyt w luksusowych
wnętrzach, bowiem zamek jest w opłakanym stanie, a na dodatek dzieją się w nim
dziwne rzeczy. Pojawiają się duchy, w tym duch Zosi, małej dziewczynki z którą
lubi bawić się córka Roberta. Jest też duch Mopsika, małego pieska, który jakiś
czas temu zdechł bez żadnej widocznej przyczyny. To właśnie jego materialną
postać widział rzekomo przed śmiercią Bobuś. Zadziwiająca śmierć chłopca, który
wypadł z okna wieży, staje się początkiem skomplikowanego dochodzenia i badania
historii rodu, który kryje niejedną tajemnicę. Intrygujące jest to, że owa
wieża, do której dostał się chłopiec, stała od dawna zamknięta, zaś jedyną
osobą, która posiadała do niej klucz, był Robert. Naturalną koleją losu staje
się on głównym podejrzanym, należy jednak teraz znaleźć dowód na jego udział w
tym okropnym morderstwie.
Wkrótce okazuje się, że śmierć Bobusia
to dopiero początek fali zbrodni, która przetacza się przez Grabowo. Drugą
ofiarą jest matka zmarłego chłopca, Teresa. Oględziny zwłok, a także badania toksykologiczne wskazują na
to, że przyczyną śmierci nie był szok wywołany utratą syna, ale … trucizna. Ona
też stała się przyczyną śmierci chłopca, a upadek był tylko skutkiem zażycia śmiertelnej
dawki substancji, bądź też nieudolną próbą zamaskowania przez mordercę
prawdziwego narzędzia zbrodni.
Śledztwo w tej zagadkowej sprawie
prowadzi inspektor Jerzy Wolski, który mimo licznych przeszkód ze strony żywych
i martwych, konsekwentnie zbliża się do rozwiązania sprawy. Kluczowe znaczenie
w interpretacji faktów ma wizyta w zamkniętych od lat komnatach oraz lochach,
czyli pomieszczeniach do których od lat nie było wolno nikomu wchodzić. Co
znajduje się w tych tajnych komnatach? Dlaczego niektóre z nich wyglądają na
zamieszkałe? Kim była tajemnicza jasnowłosa kobieta, która zostawiła list oraz
jakie tajemnice kryje stara szafa? Na te wszystkie pytania odpowiada Elżbieta
Gros w upiornej książce, budzącej grozę i wątpliwości co do natury zjawisk
paranormalnych.
Zabrakło mi w „Upiornym zamczysku”
lekkości tekstu i płynnego przejścia pomiędzy poszczególnymi kwestiami
bohaterów oraz spójności, która czyni tekst poprawny – pasjonującym. Zbędne są
próby wyjaśnienia oczywistych stanów, oraz schematyczne zdania nie wnoszące nic
do fabuły. Jednak te uchybienia nie przeszkadzają czytelnikowi wczuć się w mroczną
atmosferę zamku. Niemal namacalne jest napięcie towarzyszące bohaterom,
słyszymy również jęki i zawodzenia potępionych dusz. Właśnie ten klimat,
genialnie stworzony przez autorkę, jest prawdziwą wartością tekstu i kreuje
świat niematerialny, na tle którego toczy się wielowątkowe śledztwo. Czy
inspektorowi uda się odnaleźć zbrodniarza zanim ten upatrzy sobie kolejną
ofiarę? Niech pozostanie to zagadką do momentu, w którym czytelnik przekroczy progi
strasznego zamczyska…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz