środa, 7 września 2011

Christine Feehan „Mroczny płomień”

Kilka stuleci temu pewien chłopiec i pięcioro innych karpatiańskich dzieci, byli świadkami śmierci swoich rodziców. Zginęli z rąk najeźdźców, Turków otomańskich, którzy uznali ich za wampiry. Siła i żelazna wola małego mężczyzny pozwoliły im przetrwać wieki nauki, adoptowania się i budowania nowego życia. Byli przekonani, że na świecie pozostali tylko oni jako przedstawiciele swojego gatunku, tymczasem okazuje się, że poza nimi istnieją inni Karpatianie, nie będący wampirami. Było to ogromne zaskoczenie, bo do tej pory sądzili, że wszyscy karpatiańscy samce muszą przejść metamorfozę…
Wspomnianym chłopcem, teraz przywódcą grupy Karpatian, a zarazem bohaterem pełnej grozy książki Christine Feehan „Mroczny płomień” jest Darius. Jego historia z pewnością uwiedzie niejednego fana powieści z serii paranormal romance, choć muszę przyznać, że jest jedną z najsłabszych pozycji wśród tych, które w ostatnich miesiącach pojawiły się na rynku.
Sama fabuła powieści jest dość interesująca i mroczna, jak na tego typu książki przystało. Poznajemy Dariusa w dość trudnym dla niego momencie życia. Dalej opiekuje się swoją grupą, podróżują teraz wszyscy jako zespół, współcześni trubadurzy wędrujący z miasta do miasta, starając się zachowywać anonimowość. Jednak w umysł mężczyzny coraz częściej wkrada się lęk i obawa, że któregoś dnia zwróci się przeciwko swoim towarzyszom. Jest mrocznym, drapieżnym nieśmiertelnym, ale już kilka wieków temu stracił zdolność odczuwania, widzenia kolorów, nie pragnął kobiety, nie śmiał się i nie kochał. Nie czuł nawet winy, kiedy był zmuszony kogoś zabić. Był w nim jedynie coraz większy głód, a bestia wewnątrz rosła próbując wydostać się na wolność. Świadomy tego, że stanowi oparcie dla swoich ludzi Darius walczy ze sobą, ale mrok pochłania go z każdym dniem mocniej. A przynajmniej do czasu, kiedy nie spotka Jej- jedynej kobiety w której mógł dostrzec kolor, a dokładniej rude niczym ogień włosy.
Tempest Trine, zwana Rusti, znacząco różni się od innych kobiet, choćby tym, że jest mechanikiem samochodowym. Co więcej, różni się też od innych ludzi, a jej fale mózgowe odbiegają od typowych wzorców myślowych. Przypominają raczej sposób myślenia sprytnych i inteligentnych lampartów, a ona sama od dziecka ma niezwykłą zdolność porozumiewania się ze zwierzętami. Czy jednak zdoła oswoić bestię, która drzemie w Dariusie? I czy jemu uda się okiełznać jej dziką, niezależną naturę, nawet jeśli związał ich dusze i serca niewidzialnymi węzłami dzięki starożytnemu rytuałowi? Jest to szansa mężczyzny na względną normalność, na wybawienie bowiem bez Rusti Darius będzie musiał wybierać pomiędzy śmiercią w płomieniach słońca, a szaleństwem, losem nieumarłego, a utratą duszy. Dla każdego Karpatianina istnieje bowiem tylko jednak taka kobieta na całym świecie, a dla Dariusa jest to właśnie ogniście ruda wielbicielka samochodów i dzikich zwierząt. Mimo, że grupie zagrażają łowcy wampirów, od lat planujący zdobyć materiał do swoich eksperymentów, to pozostaje zadać pytanie, czy największą, wręcz niszczycielską siłą, nie jest namiętność?
„Mroczny płomień” będący częścią „Mrocznej serii” Christine Feehan to bez wątpienia powieść gorąca, ale nie od akcji, tylko od pożądania, które wybucha pomiędzy Dariusem a Rusti czyniąc z książki pozycję zdecydowanie przeznaczoną dla dziewcząt powyżej osiemnastego, a już na pewno szesnastego roku życia. Poza tym, że oprócz scen uwodzenia i dzikiego seksu w książce raczej niewiele się dzieje, denerwować może ciągłe podkreślanie odmienności Rusti (miałam wrażenie, że jeśli po raz kolejny napotkam na wzmiankę o jej falach mózgowych to wybuchnę) czy tragicznych losów rodziców Dariusa i pogromu sprzed lat. Jestem przekonana, że pomimo tych mankamentów powieść Feehan znajdzie swoich zwolenników- być może przyciągnie ich kolorową okładką książki bądź intrygującym opisem na okładce. Ja jednak nie jestem do autorki przekonana, bo choć uciekła od tradycyjnego wizerunku wampira tworząc rasę Karpatian, to zdecydowanie była to ślepa uliczka.

Christine Feehan „Mroczny płomień”, AMBER, 2011r.

Recenzja została umieszczona także na stronach wortalu literackiego Granice.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz