poniedziałek, 7 listopada 2011

Cooper Elspeth "Pieśni ziemi"

„Najczęściej zaczyna się w wieku dziesięciu czy jedenastu lat (…), choć często znaki pojawiają się wcześniej (…). Z początku są to małe rzeczy, na przykład zapalanie świec, ale moc rośnie razem z nim i w końcu musi się nauczyć ją kontrolować, zanim ona zacznie kontrolować jego”. Podobnie było w przypadku Gaira, chłopaka, który potrafił dotknąć pieśni Ziemi. Tej, która jest częścią samej materii stworzenia, o której ludzie zupełnie zapomnieli. Teraz ci nieliczni, w których głowach ona rozbrzmiewa, uznani są za czarowników, opętanych i skazywani na karę śmierci.
Oskarżony o niegodziwe zbezczeszczenie domu Bogini, grzeszenie przeciwko niej i liczne akty czarownictwa Gair, bohater książki „Pieśni Ziemi” autorstwa Elspeth Cooper, doskonale wie, że jest inny. W Świętym Mieście gdzie żyje wszystko co nie jest podporządkowane surowym regułom Kościoła Eadoriańskiego, jest złem, które należy wyplenić. Dlatego też uznany za winnego chłopak zostaje skazany na śmierć przez spalenie na stosie. Wniesiono jednak prośbę o łaskę, która - o dziwo - zostaje pozytywnie rozpatrzona, a wyrok zostaje zmieniony na naznaczenie, ekskomunikę z kościoła i wygnanie z parafii pod groźbą śmierci.
Pobity, okaleczony i naznaczony (z wypalonym znakiem czarowników, ukośnym zmrużonym okiem na dłoni) Gair trafia pod opiekę starca, Alderana, a ten odkrywa przed nim świat magii, a Zachodnie Wyspy stają się jego nowym domem. Każdy obdarzony darem może kształtować tę magię do wybranego celu, a szkoła gaeden, czyli „obdarowanych” rozpocznie nowy etap w życiu czarownika. Dotąd wpajano mu, że pieśni są grzechem - „Nie dozwolisz żyć czarownikowi”, głosiła doktryna Rycerzy Kościoła, tu zaś wśród Mistrzów zostaje okrzyknięty Zmiennokształtnym i pracuje nad tym, by posługiwać się magią świadomie i ujarzmić swój dar.
„Należysz do coraz rzadszego gatunku. Słyszysz pieśń ziemi, dotykasz mocy tak wielkiej, że może przenosić góry, a zarazem tak delikatnej, że potrafi złożyć tysiąc płatków w pąk chryzantemy (…) To nieoceniony dar, a dostęp do takiej mocy ma swoją cenę. Tą ceną jest powściągliwość”- mówi do Gaira Alderan.
Równocześnie do nauki chłopaka w szkole tych, którzy słyszą pieśni, poznajemy tajniki organizacji świata, a właściwie dwóch Królestw oddzielonych magiczną zasłoną - Całunem. Ten jednak słabnie coraz bardziej i choć dawniej również zdarzały się rozdarcia czy niewielkie pęknięcia, przez które Ukryte Królestwo przenikało do świata, to nigdy nie przeciekała sama materia Całunu. Grozi to zaburzeniem równowagi światła dziennego, a każdy chaos nadwyręża Całun i sprawia, że można wyrwać dziurę w jego osnowie. To zaś pociąga za sobą niebezpieczeństwo - zło rozplenia się po świecie, który znamy.
Gair nie tylko będzie musiał szybko nauczyć się panować nad swoimi zdolnościami (przy udziale pięknej Ayshi), ale również stanąć do walki w obronie ludzkości. Wszystko to sprawia, że będziemy towarzyszyli bohaterowi w jego zmaganiach i przekonamy się, jak brzmi owa pieśń ziemi.
Książka Elspeth Cooper określana jest mianem jednej z najlepszych powieści fantasy 2011. Znajdziemy tu wciągającą historię, która zdecydowanie wychodzi poza przyjętą konwencję fantasy i tchnie świeżością, a także wspaniale złożonych bohaterów. Mimo to w powieści zdecydowanie brakuje mi tej iskry, która wyzwoliłaby we mnie głód i skłoniła do zatracenia się w tej rzeczywistości. I choć z bólem serca, muszę stwierdzić, że „Pieśń ziemi” to po prostu zgrabna opowieść, która miała zadatki na rewelacyjną fantasy. Mam jednak nadzieję że zapowiadana kontynuacja, będzie miała już ukrytą w swych stronach odrobinę magii, której w tym przypadku zabrakło.

Cooper Elspeth "Pieśni ziemi". AMBER, 2011r.
Recenzja znajduje się również na stronach wortalu literackiego Granice.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz