sobota, 10 grudnia 2011

Meg Cabot "Nieposkromieni"

Jasnowidztwo to nie tylko dar, ale i przekleństwo. Świadomość przyszłych zdarzeń i wizje, zarówno w snach i na jawie, niejedną osobę zdolne są doprowadzić do szaleństwa. Szczególnie wówczas, kiedy nie można nic zrobić, przepowiednia dotycząca nas samych bądź bliskich nam osób, może być prawdziwym ciosem prosto w serce. 
Czy tak czuła się Menna Harper, obdarzona talentem jasnowidztwa bohaterka książki Meg Cabot? „Nieposkromieni” to kolejny już romans wampiryczny w dorobku autorki, stanowiący kontynuację bestsellerowych „Nienasyconych”. Historia miłosnego trójkąta, która uwiodła już rzeszę czytelników, mnie niestety nie przekonała. Choć akcja nie wyhamowała tu ani na chwilę, spotykamy znanych nam już z pierwszej części bohaterów, to jednak w powieści stanowczo brakuje tej iskry, która do tej pory często gościła na stronach książek Cabot.
Pozornie skomplikowana historia jest w istocie banalna, a przywołane z pierwszego tomu wydarzenia pozwolą zorientować się w sytuacji także tym, którzy spotkanie z piękną panią jasnowidz rozpoczną dopiero od „Nieposkromionych”. Znów odwiedzamy Meenę, byłą scenarzystkę telewizyjną, obecnie pracownika Gwardii Palatyńskiej, militarnej jednostki Watykanu. Wybrakiem jej serca i tym, który jej to serce złamał, jest Lucien Antonescu … jeden z demonów ściganych przez Gwardię, władca wszystkich demonów na świecie, książę ciemności z klanu Draculi. „Jam jest bezbożny, władca wszystkich demonów po śmiertelnej stronie piekieł, zło w ludzkiej postaci”- mówi Lucien, dodając- „Jam jest mroczny książę, syn Vlada, znanego również pod imieniem Draculi.” Kiedyś przysięgali sobie z Henną miłość, teraz jest tym, którego ma wytropić.
Dziewczyna jednak w tym pięćsetletnim synem jednego z największych masowych morderców w historii, który zawarł pakt z szatanem, by zdobyć nieśmiertelność, wciąż poszukuje dobra. Jest przekonana, że tak jak istnieje Piekło tak i Niebo, zaś tylko za sprawą indywidualnych decyzji zmierzamy w jednym, bądź drugim kierunku. Gwardia ma jednak inne zdanie szczególnie, że powszechna wśród jej członków teoria głosi, że jeśli zabiją Luciena, to wśród demonicznych bytów, którymi władał, upadnie morale, a tym samym staną się o wiele słabsze i łatwiejsze do pogromienia, Zrobią zatem wszystko, by Lucien zamienił się w proch, nawet wykorzystując w tym celu Mennę. Jednak nikt, nawet zakochany w niej partner z Gwardii, nie przeszkodzi jej w walce o sprawiedliwość i szansę, by Lucien pokazał ludzką twarz.
„Nieposkromieni” to historia w której mniej jest krwi i morderstw, więcej zaś miłosnych rozważań i intryg, jakie planuje Gwardia. Opowieść stała się tym samym nieprzewidywalna, szczególnie zakończenie budzi zdumienie czytelnika, choć tak naprawdę nie ratuje książki. Bo „Nieposkromieni” do najlepszych powieści Meg Cabot niewątpliwie nie należą. Wszyscy fani (fanki?) romantycznych opowieści z nutką wampiryzmu w tle mogą tylko mieć nadzieję, że autorka nie spłodzi kolejnej części i wróci do formy jaką zaprezentowała choćby w opowiadaniu ze zbioru „Bale maturalne z piekła”.

Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl
Meg Cabot "Nieposkromieni", AMBER, 2011r.

1 komentarz:

  1. Lubię tą autorkę, ale muszę przyznać, że nie czytałam jej w wersji z wampirami itp.: :)

    OdpowiedzUsuń