piątek, 26 sierpnia 2011

Gwen Hayes "Strąceni"


Jak to jest żyć w czeluściach piekieł, gdzie rodzą się koszmary, a powietrze przesycone jest zapachem siarki? Jak to jest spoglądać tęsknie ponad sto siedemdziesiąt lat na świat marząc o chwili człowieczeństwa? Tego właśnie pragną demony, do tego tęsknią i to chęć poczucia się choć przez chwilę jak ludzie, motywuje ich do zabierania energii, krwi i życia. Ale nie udaje im się nigdy zdobyć tego, czego potrzebują najbardziej - duszy.

Czy jednak wszystkie demony są takie złe? A co z tymi, które pragną kochać, pragną czuć? Próby odpowiedzi na te pytania podjęła się Gwen Hayes, autorka romansu paranormalnego „Strąceni”. Historia ta, jest niczym powiew świeżości w świecie zdominowanym przez wampiry - tu mamy tylko demony i sukuby, a ciekawie skonstruowana fabuła czyni z książki pozycję godną polecenie wszystkim wielbicielom (a raczej wielbicielkom) tego rodzaju literatury.
Poznajemy Theę, dziewczynę z dziwnym brytyjskim akcentem, która mieszka w małym miasteczku Serendipity Falls w Kalifornii. Cztery lata temu przeprowadziła się tu z Londynu wraz z ojcem i odtąd, pod czujnym okiem rodziciela, stara się sprostać wszystkim jego oczekiwaniom od właściwego zachowania począwszy po perfekcyjną grę na skrzypcach. Od Aldersonów bowiem oczekiwano, że będą najlepsi we wszystkim co robią, a skoro ojciec udowadniał to codziennie w kancelarii gdzie pracował, to córce też nie mógł pozwolić na jakiekolwiek słabości. Złota klatka w której ją zamknął opieczętowana była zakazami i nakazami, bowiem ojciec Thei obawiał się, że koleżanki i chłopcy odciągną ją od tego co było ważne w życiu - dążenia do perfekcji.
Całe szczęście, że w liceum do którego uczęszcza Thea znalazła dwie najlepsze przyjaciółki, dzięki którym może poczuć się jak normalna nastolatka. Gdyby tylko nie nękały jej te koszmary senne wypełnione postaciami bez twarzy z NIM w roli głównej, w których przemierza rzekę łez i błądzi w labiryncie. Jednak prawdziwy wstrząs Thea przeżywa, kiedy chłopak z jej snów Haden Black pojawia się w szkole, a na dodatek mają wspólnie pracować nad projektem z historii. Tylko jak tu się skupić na nauce, kiedy w nocy chłopak wyznaje jej prawdę o swojej demonicznej naturze i pragnieniu doświadczeniu społeczeństwa i…. planach porwania z Ziemi do podziemnego świata narzeczonej dla siebie. Właśnie jej.
Czy taki związek ma jakiekolwiek szanse? Haden jak nikt inny wie, że życie w Podziemiach może być piekłem dla człowieka. Sam jest bowiem półkrwi demonem zrodzonym z sukuba, czyli demona żywiącego się energią seksualną, oraz człowieka. Tyle tylko, że jego ojciec nie wytrzymał takiego życia, gasnąc każdego dnia coraz bardziej. Czy Haden zaryzykuje w ten sposób życie ukochanej?
Tego dowiemy się z fascynującej książki „Strąceni” Gwen Hayes, która przeniesie nad do innego świata, pełnego okrucieństwa i bezwzględności, ale i… miłości. Podczas lektury otoczy nas wręcz irracjonalne i niewytłumaczalne wrażenie mroku i niebezpieczeństwa i tylko od nas zależy, czy oprzemy się urokowi demonów. Pamiętajcie tylko, że „dół jest górą” i odwrotnie, a dostać się do podziemnego świata jest zbyt łatwo, żeby to zapowiadało niewinną przygodę. To raczej swego rodzaju danse macabre przy dźwięku skrzypiec, melodii granej przez narzeczoną.

Gwen Hayes "Strąceni", Wydawnictwo AMBER, 2011r.


Recenzja znajduje się także na stronach wortalu literackiego Granice.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz